Charlie
Przedzieram się przez tłum ludzi i kontynuuję swój bieg
wąskim chodnikiem. Tracę rachubę czasu, więc przyśpieszam, zbyt przerażona,
żeby spojrzeć za siebie. Zbyt przerażona, żeby wrócić do domu. Wiem, co
zobaczyłam. Wiem, kogo zobaczyłam.
Szybko przepycham się między ludźmi i zbiegam po schodach w
stronę metra. Z każdym krokiem moje adidasy wydają osobliwy pisk, ostrzegając
mnie przed tym, co czai się za moimi plecami. Powoduje to, że przyśpieszam
jeszcze bardziej. Moje serce roztrzaskuje się na milion kawałków, które
rozchodzą się po całym ciele , ale wciąż uciekam. Nadal przedzieram się przez gąszcz
ludzi, a moje stopy wykonują kolejne kroki. Moja prędkość spada i ostatecznie
daję moim płucom zaczerpnąć świeżego powietrza, ale zamiast zatrzymać się,
pobudzam każdą cząstkę mojego umysłu i biegnę jeszcze szybciej niż wcześniej,
przez labirynt ludzi, tak jakby od tego zależało moje życie. Ponieważ, moje życie od tego zależy.
Wyjmuję moją wcześniej opłaconą kartę i zatrzymuję się na
końcu kolejki ludzi, czekających na bilety. Moja warga krwawi. Zauważam to, kiedy
wyczuwam smak krwi. Zaciskam zęby. Akcja mojego serca uspokaja się, a bolesny
łomot w klatce piersiowej zdaje się słabnąć, kiedy ja rozglądam się z
niepokojem. Ludzie w kolejce gapią się na mnie, ale nie patrzę już więcej na
nich. Po prostu chcę wejść do pociągu. Wejść do pociągu i odjechać daleko stąd.
Moje myśli gwałtownie wróciły do Ellie. Próbowałam myśleć o
tym, jaka była przed wypadkiem. Przed tym, jak jej oczy straciły błyszczącą
iskrę. Ale nie mogłam. Nigdy nie mogłam, po tym co się stało.
- Panienko? – słyszę, jak ktoś mówi, sprowadzając mnie z
powrotem z moich prześladowczych myśli. Podnoszę wzrok, wstrzymując oddech.
Starsza pani za ladą uśmiecha się do mnie z ostrożnością w oczach. Drżącą
dłonią podaję jej moją kartę. Sprawdza ją i sekundę później wręcza mi bilet.
Szybko odwracam się z zamiarem pójścia w stronę pociągu, ale czyjaś ręka łapie
moje ramię i nieznacznie się na nim zaciska. Piskliwy świst opuszcza moje usta,
kiedy kołyszę się pod jego uściskiem. To on, jest tutaj.
Przygotowuję siebie na to, co ma się stać. Mój terapeuta
ćwiczył to ze mną wcześniej. Krocze. Zamierzam go kopnąć w jego cholerne
krocze. Szybko, nie dając sobie kolejnej minuty na zastanowienia, obracam się i
podnoszę kolano do celu, ale on błyskawicznie puszcza moje ramię i podnosi
dłonie do góry. Opuszczam kolano i podnoszę wzrok, żeby spotkać jego oczy.
Czuję jak moje ciało się relaksuje.
- Uh… opuściłaś swoją kartę. – Nieznajomy zachłysnął się
powietrzem, raptownie bojąc się o to, co zamierzałam zrobić z jego wrażliwym
miejscem.
Bełkocę nieszczere ‘przepraszam’ i wyrywam moją kartę
nieznajomemu. Następnie, uciekam, ignorując fakt, że rozwiązały mi się buty.
Czuję, że moje kolana są osłabione, teraz, kiedy biegnę na stację numer 8.
Trzymając mój bilet jakby był moją jedyną szansą na szczęście, biegnę ścieżką,
szukając naokoło jakiegoś śladu jego obecności.
Słyszę za sobą echo stóp, więc utrzymuję moje tempo, dopóki
nie docieram do pociągu. Widzę, że drzwi ostatniego wagonu są zamknięte i moje
serce zapada się głębiej w klatce piersiowej.
Łomocę w okno, a pasażerowie w środku patrzą na mnie gorączkowo, jakbym
była dzikim zwierzęciem.
I właśnie tak się
czułam. Jęcząc na zupełnie niepomocnych pasażerów w środku, pędzę do
następnego wagonu i wślizguję się, zanim drzwi zamykają się z trzaskiem. Łapię
głośno powietrze, powodując, że pasażerowie gapią się na mnie. Nie, nie gapią, tylko
piorunują wzrokiem, przez to, że
zakłóciłam ich spokój. Zirytowana tą nagle napiętą atmosferą, przełykam mój
strach i zajmuję miejsce z tyłu, chowając twarz w dłoniach, mogąc w końcu
złapać oddech.
- Jesteś jedną z bliźniaczek Parker? Czytałem kiedyś o tobie
w gazecie. – ktoś szepce obok mnie. Podnoszę wzrok na starszego mężczyznę z
nastroszonymi, siwymi włosami i złotymi, brązowymi oczami. Zmarszczki pod jego
oczami uwidoczniły się przez słabe oświetlenie w pociągu.
Nie ruszam się, ani o centymetr, jego nagły komentarz
pozbawia mnie oddechu. Nie, żebym miała okazję porządnie odetchnąć po moim
szaleńczym biegu. Po minutach ciszy, mężczyzna drętwieje i uświadamia sobie, że
uderzył w czuły punkt.
- Przykro mi z powodu twojej siostry. – mówi w końcu,
próbując zatuszować swoją wpadkę.
Zaciskam zęby, dopóki nie czuję krwi na języku, ściekającej
z mojej wargi. Nie potrzebuję tego, nie teraz.
- W porządku. To było dawno temu. – mamroczę, wycierając
wargę rękawem bluzy, z nadzieją, że ten nieświadomy, starszy mężczyzna dostał
wskazówkę, żeby nie odzywać się ponownie.
Po kilku minutach rekompensaty, moja normalna pojemność płuc
wraca, w końcu czuję kolor wkradający się na moją twarz. Podnosząc kaptur i
umieszczając go na czubku mojej głowy, opieram się plecami o siedzenie i kładę
głowę na ramionach.
Gubię orientację, ile już czasu jestem w pociągu. Wciąż
jestem zbyt zszokowana, aby się poruszyć, więc siedzę cierpliwie i obserwuję
ludzi naprzeciwko mnie. Próbuję odgadnąć jakie życie prowadzi każda z osób
wsiadających, lub wysiadających z pociągu.
Pofarbowana blondynka zbliża się i trzepie rzęsami do
pierwszego mężczyzny, którego widzi. Zaczynają rozmawiać, a uśmiech przez cały
czas jest przyklejony do jej twarzy. Bądź co bądź, mężczyzna wydaje się
apetyczny. Normalnie zapytałabym siebie, dlaczego on wciąż z nią rozmawia?
Dlaczego marnuje jej czas? Ale to proste. Faceci to dranie. On po prostu chce
ją przelecieć, więc musi odkryć, czy jest nim zainteresowana, czy nie.
Następnymi, na których patrzę jest stara para, siedząca na
dwóch siedzeniach kilka kroków ode mnie. Dyskutują na temat jakiegoś filmu,
który widzieli i uwierzcie, są dość hałaśliwi. Mężczyzna mówi starszej kobiecie,
że jej wizja jest urojona, a ona staje mu na stopę. Przyglądam się jak on unosi
na nią brwi i czyści swoje buty. Wyobrażam sobie, że mogliby być małżeństwem
które prawdopodobnie nienawidziłoby siebie wzajemnie bardziej niż kochało, ale
jakoś ten malutki kawałek miłości zawsze by wygrywał.
Ta gra jest pewnego rodzaju zabawą, z wyjątkiem sytuacji,
kiedy zdajesz sobie sprawę, że nigdy nie dowiesz się, czy miałeś chociaż
cząstkę racji o tych ludziach.
Wiem, że ktoś mógł teraz patrzeć na mnie i z łatwością
sklasyfikować jako niewinną, normalną dziewczynę. Nic nadzwyczajnego. Jasne,
brązowe włosy, karmelowe oczy i wysoka, szczupła sylwetka.
Z pewnym wyjątkiem.
Wielu ludzi będzie się uśmiechało, prawdopodobnie myśląc, że
wyglądam jak normalna, optymistyczna dziewczyna, ale ich myślenie będzie
błędne. Będą zmyleni przez to co widzą, albo kogo chcą widzieć. Ponieważ, nie
są w stanie sobie nawet wyobrazić kim jestem i kim się stałam. Wcale nie jestem
tą, za jaką mnie uważają. Nie widzą moich rąk stale poplamionych krwią. Nie
widzą ciemności, która pochłonęła moje serce.
Oni są kompletnie i bezwzględnie ślepi.
~~
Od tłumaczki: uprzedzając pytania, postać Harry'ego pojawia się w 3 rozdziale, ale naprawdę warto czekać :)
Świetny rozdział *,* czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńOmggg, jest świetny. Idę czytać kolejny. x C;
OdpowiedzUsuńŁookej. Wybrałaś sobie fajne ff do tłumaczenia :) No i cóż, tłumaczenie świetne !
OdpowiedzUsuńŚwietne :) trochę takie mroczne tzn. nie beztroskie, ale myślę, że to jest zaleta c:
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało z jej siostrą...
Mam pewne podejrzenia, ale sprawdzę je w dalszych rozdziałach :)
Cieszę się, że tłumaczysz to opowiadanie :)
-@luuuvmyswaggy
Naprawdę świetnie tłumaczysz!
OdpowiedzUsuńFf zapowiada się serio ciekawie :)
Uwielbiam
OdpowiedzUsuńBoski *o*
OdpowiedzUsuńHmm...
OdpowiedzUsuńInteresujące ale także tajemnicze :)
@zaynismyangelx
świetny :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest.. intrygujący. Coś mówi mi żebym czytała to dalej- więc przeczytam! :)
OdpowiedzUsuń-@avemrc
WoW teraz to mnie na maksa zaciekawiło...
OdpowiedzUsuńczytam dalej!
48 year old Assistant Media Planner Taddeusz Cooksey, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like Benji and Sculling. Took a trip to Rock-Hewn Churches of Ivanovo and drives a F150. odwiedzic ich strone internetowa
OdpowiedzUsuńkancelaria adwokacka rzeszow
OdpowiedzUsuń