piątek, 31 stycznia 2014

6. Zakład

W końcu po nieco nużących 5 godzinach pracy w kawiarni, Niall zgadza się pójść ze mną na wyścig. Uprzedza mnie, czego mam się spodziewać: dużej ilości dziewczyn w skąpych strojach, pijanych frajerów i cóż, oczywiście samego wyścigu.
Mówi mi, że to jeden z niewielu razy, kiedy ich prywatna szkoła decyduje się nie być tak… „zarozumiała”.
- Ale wiesz, jeśli Harry będzie z tobą rozmawiał, ja prawdopodobnie będę musiał sobie pójść. – mamrocze Niall, kiedy wychodzimy z Koffee Kall.
Patrzę na niego urażonym wzrokiem. To jest moja szansa.
- Więc, co jest pomiędzy waszą dwójką? – pytam, zagryzając wargę. Niall patrzy na mnie i śmieje się, kręcąc głową.
- Wolałbym raczej o tym nie mówić.
- Proszę? Po prostu chcę wiedzieć. – mówię błagalnym głosem.
- To tak jakbym, ja zapytał, dlaczego za każdym razem się wzdrygasz, gdy ktoś znajduje się zbyt blisko ciebie. Nie pytam o to, ponieważ wiem, że nie jesteś gotowa, aby o tym mówić. – mówi bez ogródek. Przełykam żółć, która pochodzi mi do gardła. Kiwam głową, akceptując to, co powiedział, ponieważ, wiem, że to prawda.
Reszta drogi mija nam w ciszy.
~~
Idziemy milę przez miasto, dopóki nie zauważamy pięciu ciężarówek. Jednak, zdecydowanie nie są normalnymi tirami, tylko ogromnymi ciężarówki z otwartymi przyczepami i setkami ludzi w środku.
- Co do… - zaczynam.
- Co? Myślałaś, że urządzają wyścigi w samym środku Londynu? To jest nasz transport. – śmieje się Niall. Wcześniej powiedział mi, że tylko raz był na takim wyścigu.
- Gdzie nas zabiorą?
- Zobaczysz. – chichocze.
Jęczę i wskakuję na tył drugiej ciężarówki, a sekundę później prawie wpadam na grupkę ludzi, palących trawkę.
Niall daje mi na drogę swoją kurtkę, ponieważ dygoczę z zimna. Przed wyjazdem wciągnęłam dziergany sweter i czarne jeansy. Nie byłam w nastroju, żeby odmrozić sobie tyłek, ale całkiem przypadkiem kończę tutaj i właśnie to robię.
- Jesteśmy. – mówi Niall, kiedy zatrzymujemy się w mieście, wyglądającym na opuszczone. Ulice są zniszczone, a skoro nie jesteśmy w Londynie, mam pełne prawo uważać, że każdy budynek tutaj został uderzony przez tsunami.
- Zmieniłam zdanie. Nie chcę być częścią następnego Paranormal Activity. – mówię, podczas gdy wszyscy ludzie z naszej ciężarówki kierują się do wyjścia.
- To tylko wygląda strasznie. Filmowali tutaj kilka filmów katastroficznych, nic takiego. Jest w porządku, przysięgam. – śmieje się Niall, chwytając moją dłoń i praktycznie ciągnąc mnie za sobą, więc podążam za nim razem z tłumem innych ludzi.
- I to ja musiałam przekonywać CIEBIE do przyjścia tutaj? Wydajesz się na bardzo podekscytowanego, jeśli o mnie chodzi. – drażnię Nialla, kiedy idziemy za tłumem w kierunku czterech samochodów.
- Taaa, no dobra. Ostatni raz tutaj był inny. – mówi, kiedy w końcu docieramy do linii startu. Chcę zapytać ‘jak to?’, ale zamiast tego trzymam buzię na kłódkę.
- Więc to jest Charlie? – słyszę jak ktoś mówi. Odwracam się, a przede mną pojawia się chłopak z lekko postawionymi, brązowymi włosami i olśniewającym uśmiechem. Ma ubraną koszulę, w odróżnieniu od wszystkich innych facetów tutaj.
- Wiele o tobie słyszałem. – mówi, spoglądając na Nialla. Śmieję się z zakłopotaniem.
- Jestem Liam, miło mi cię poznać. – uśmiecha się. Oh, syn dziekana. Podnoszę rękę, aby uścisnąć mu dłoń, ale zamiast tego on się śmieje i mnie przytula. Jestem oszołomiona, dopóki Niall nie zaczyna się śmiać, więc dołączam do niego, uwalniając się z uścisku.
- Skoro przełamaliśmy pierwsze lody, to może się zabawimy? – chichocze. Rzucam spojrzenie Niallowi, który mówi bezgłośnie: ‘jest pijany.’
Oh, oczywiście.
- Panie i panowie. – słyszymy, jak ktoś mówi przez mikrofon. Wszyscy odwracamy się w jego kierunku. Tłum gwiżdże i wrzeszczy, popychając nas powoli ku linii startu.
- Jesteście gotowi, żeby zobaczyć wyścig stulecia? – prowadzący, który jest wyraźnie pod wpływem alkoholu, pluje do mikrofonu. Tłum krzyczy tak głośno, że zatykam swoje uszy. Liam i Niall śmieją się ze mnie. I pomyśleć, że te dzieciaki chodzą na prywatną uczelnię.
- Pozwólcie mi przedstawić dzisiejszych uczestników. W pierwszym Mustangu siedzi Zayn Malik! – przypuszczam, że pisk dziewczyn jest głośniejszy od śmiechu hien.
- Drugie Porshe należy do Collina Bakera. – krzyk dziewczyn.
- Trzeci Beamer jest Ashera Robina. – i dziewczyny krzyczą ponownie.
- I w końcu, w Camaro mamy trzykrotnego zwycięzcę, Harry’ego Stylesa. – ogłasza przez mikrofon prowadzący, zatykając swoje własne uszy, aby uchronić się przed falą krzyków. Chowam moją twarz w ramieniu Nialla, żeby ochronić moje biedne uszy, ale nie na wiele się to zdaje.
- Teraz uczestniczy wygłoszą swoje małe przemowy, na które czekaliśmy odkąd znaleźliśmy się w ciężarówkach. Wyścig czas zacząć, skarbie! – i kolejne piski dziewczyn. Nagle zaczynam wątpić w moją płeć.
Chłopcy mówią kilka słów o sobie. Nie przykładam do tego zbyt dużej uwagi. Podczas przemowy Collinsa, czy jakkolwiek się nazywał, jakiś kolej wylewa drinka na moje buty, więc jestem zmuszona je zdjąć. Potem, kiedy mówi Asher, jeden z przyjaciół Nialla wręcza nam kieliszki.
- Ja nie piję. – mówię, oddając mu wódkę.
- To tylko kieliszek. Nie zaszkodzi ci. – uśmiecha się. Patrzę w jego spokojne, niebieskie oczy, biorę kieliszek z jego ręki i szybko wyrzucam go za siebie. Niall i jego przyjaciel patrzą na siebie, pod wrażeniem.
Nie wiedzą, dlaczego nie piję.
- Chcesz coś innego? – pyta mnie przyjaciel Nialla, ale ja odmawiam, zanim nie będę w stanie tego zrobić.
- Jak masz na imię? – pyta, nieco zbyt przyjacielsko.
- Charlie.
- Jestem Nick. – kiwam do niego głową. Wtedy moje myśli wracają do zawodników.
- Witajcie drogie panie. – odzywa się przez mikrofon ochrypły głos, a moja głowa wystrzela do góry. – A wy chłopcy pamiętajcie, żeby zrobić to, co macie do zrobienia dzisiejszego wieczoru. – Harry puszcza oczko do tłumu. Ludzie krzyczą i klaszczą.
Absolutnie nieprzyzwoite.
- Jak wiecie, jestem całkiem dobry w tych sprawach, ale znając mojego kumpla Zayna za nic w świecie nie da mi wygrać  – Zayn potrząsa głową i śmieje się, następnie pochyla się i całuje swój samochód, kiedy ja stoję, zatykając uszy.
Przypomnijcie mi, dlaczego tu przyszłam?
- Mam nadzieję, że będziesz cholernym przegranym. – mówię do siebie, ale jestem pewna, że Niall mnie słyszy, kiedy wybucha śmiechem.
- W każdym razie, chciałbym dzisiaj podkręcić atmosferę. Spróbować nowych rzeczy, jeśli wiecie, co mam na myśli.** - ludzie wrzeszczą. Co on ma na myśli?
- Więc przed wyścigiem, chciałbym się z kimś założyć. – mówi. Myślę, że wciągam głośno powietrze, w tym samym czasie co Niall.
- Charlie? Chcesz nam się pokazać? Wiem, że przyszłaś. – uśmiecha się złośliwie do mikrofonu. Jakiś facet wychodzi do przodu z wielkim uśmiechem na twarzy i wyciągniętymi ramionami.
- Kocham cię Charles, ale to nie o ciebie chodzi. Charlie, gdzie jesteś? – Harry mówi głośno do mikrofonu, kiedy rozlegają się szepty dziewczyn naokoło. Przysięgam, że mogę poczuć nagły skok temperatury w powietrzu.
- Powinniśmy iść. – mamroczę do Nialla, a on kiwa głową. Szybko się obracam i robię krok do przodu, gdy ktoś chwyta mnie za ramię. Zatrzymuję się i czuję igły, które wbijają się w moją skórę, kiedy przypominam sobie jakie to beznadziejne uczucie, nie być wystarczająco silną. Wyszarpuję ramię.
- Jest tutaj, stary!
Rozglądam się i widzę Nicka, który wskazuje na mnie. Wszyscy się odwracają.
Kurwa.
- Charlie, jesteś gotowa, żeby się ze mną założyć? – mówi do mikrofonu. Patrzę w lewo i łapię się kurczowo Nialla. Wygląda na bardziej osłupiałego niż ja. Harry mruży oczy na Nialla, a potem przesuwa je na mnie.
- Nieszczególnie. –  odkrzykuję w końcu. Nagle, grupa ludzi zaczyna na mnie naciskać i popychać, dopóki nie staję naprzeciw Harry’ego. Mogę usłyszeć szept każdej dziewczyny w tym tłumie. Czuję się tak, jakbym miała zaraz zwymiotować. Oślepiają mnie lampy uliczne.
- Co powiesz na to, że jeśli wygram wyścig to pójdziesz ze mną na randkę. – uśmiecha się ironicznie, upewniając, że wszyscy go słyszą. Faceci tupią nogami i gwiżdżą.
- A jeśli przegrasz? – mówię głośno, krzyżując ramiona.
- To się nie stanie, kochanie. – mówi do mikrofonu, a ja obserwuję jak inni zawodnicy przewracają oczami i zaciskają pięści.
Jeśli Harry myśli, że może traktować mnie jakbym była jedną z jego koleżaneczek, najwyraźniej nie załapał, że jest dla mnie odpychający. Przez sekundę, tylko jedną sekundę, czuję  się tak oburzona i nieustraszona, że zabieram mikrofon z jego ręki i mówię głośno i wyraźnie.
- Zgoda Harry. Ale jeśli przegrasz, musisz obiecać, że nigdy, przenigdy nie spróbujesz ze mną rozmawiać. Nawet na mnie nie spojrzysz. Przegrasz i przestanę dla ciebie istnieć. Załapałeś? – mówię z cwanym uśmieszkiem. Słyszę wstrzymywane oddechy w tłumie i kilka ‘ooh’. Przez moment, wygląda jak mały chłopiec; zagubiony chłopiec, który nie wie jak wrócić do domu. W tym jednym momencie przez jego oczy przemawia niewinność i zdrada; spokojny oddech, opuszczający jego nos jest wszystkim, co słyszę.
Przez chwilę myślę, że z nim wygrywam, dopóki nie widzę, jak złośliwy uśmiech rośnie na jego twarzy.
- Zgoda. – mówi do mikrofonu i oddaje go z powrotem prowadzącemu. Kiedy odchodzę, Harry woła moje imię, zanim wsiada do swojego samochodu.
- Co?
- Bądź ostrożna, skarbie. Nie wiesz, jaką grę właśnie rozpoczęłaś. – uśmiecha się. Wskakuje do samochodu i odpala silnik, kiedy ja stoję przez chwilę, po prostu próbując odzyskać mój oddech.
Wracam na swoje wcześniejsze miejsce i odkrywam, że Niall zniknął. Czuję się stłamszona, kiedy wszyscy naokoło gapią się na mnie, jakbym była kubełkiem pieczonych kurczaków.
- Musiałaś mu zaimponować w łóżku. – szepce dziewczyna niedaleko mnie.
- Że co? – mówię, czując pulsującą krew w moich żyłach.
- Chodzi mi o to.. co zrobiłaś? Zapłaciłaś mu, żeby to powiedział, albo coś? – jej przyjaciółka pochyla się i obie chichoczą. Wywracam oczami i przesuwam się o kilka kroków, z dala od nich, ale wszystkie dziewczyny naokoło otwarcie się na mnie gapią.
- Ludzie, chcecie zrobić sobie ze mną zdjęcie, czy coś? Bo patrzenie jak się ślinicie jest trochę nudne. – mówię do grupy przede mną, która odwraca się i szepce jeszcze bardziej, niż wcześniej.
Odkąd się tutaj znalazłam, robię i mówię rzeczy, których normalna Charlotte nigdy by nie powiedziała. Nigdy nie zaśpiewałabym przed tłumem ludzi, czy też nie zawarłabym celowo zakładu z jakimś zdemoralizowanym dupkiem przy prawie całej szkole. Stara Charlotte nie odważyłaby odezwać się do obcych.
Ale chyba po to tu przyjechałam, żeby zacząć wszystko od nowa. Odpędziłam moje myśli, uwalniając się od życia, które miałam wcześniej.
Teraz to jest nowa Charlie i lubię ją.
Na szczęście, szepty cichną, kiedy dziewczyna, która (nie, żeby to było zaskakujące) nie ma na sobie zbyt wielu ubrań, idzie pomiędzy czterema samochodami. Unosi wysoko do góry chorągiewki i trzyma je tak przez sekundę. Potem opadają w dół. Patrzę w kompletnych nerwach, jak cztery samochody ruszają z miejsc i mkną po prostej drodze. Ludzie zaczynają kibicować i wznosić swoje kieliszki w powietrze.
Stoję niezręcznie, próbując po prostu obserwować auta. W końcu uderza mnie myśl: tak, założyłam się z Harrym. I tak, założyłam się z nim przy tysiącach, pijanych ludzi.
Po prostu wspaniale.
Jestem taką kretynką. Dociera do mnie, że naprawdę potrzebuję, aby Harry przegrał, ponieważ nie ma innej drogi, żeby wymigać się od tej cholernej randki z nim i z tymi jego oczami skanującymi moje ciało. Ta myśl wcale nie pomaga mi odetchnąć.
- Nie słuchaj ich. – ktoś pojawia się obok mnie. Patrzę na niską, nieprzyzwoicie ubraną blondynkę i uśmiecham się.
- Nie planowałam tego.
- Trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. Harry… Normalnie nie robi takich rzeczy. Zazwyczaj utrzymuje swoje związki w prywatności i zrobienie tej publicznej sceny, cóż powiedzmy, że doprowadziło kilka dziewczyn do szaleństwa. Każda z nich marzyła o czymś takim.
- A ty? – pytam nieco obrażona.
- Cholera nie. Nie jestem zaślepiona jego wyglądem jak wszyscy… nawet faceci. On jest typem gównianej osoby. – śmieje się.
- Myślę, że się zaprzyjaźnimy. – na mojej twarzy pojawia się uśmieszek, a ona śmieje się, kiwając głową.
- Jestem Lexie. Będziesz chodzić do Marson? – pyta.
Mrugam kilkakrotnie. Czy naprawdę chcę chodzić do tej szkoły po tym wszystkim, co się stało? Czy naprawdę chcę tam chodzić, wiedząc, że nawet nie lubię śpiewać?
- Nie wiem.
- Cóż, powinnaś. Potrzebujemy więcej takich dziewczyn, jak ty. – uśmiecha się. Potem wracamy wzrokiem do wyścigu. Samochody znikają nam z pola widzenia, ale prowadzący informuje nas o tym, co się dzieje i kto prowadzi.
- Uwaga ludzie, zbliżają się! Proszę rozejść się na boki i dopingować swojego ulubieńca! – mówi mężczyzna, a potem opróżnia swój kieliszek.
Większość dopinguje Harry’ego, który jest na prowadzeniu.
Cholera.
- Wygląda, że Harry Styles i Zayn Malik prowadzą zaciętą walkę! – mówi podekscytowany prowadzący.
- Dalej Zayn. –szepcę, zaciskając mocno pięści.
Lexie spogląda na mnie zmartwionym wzrokiem. – Dalej Zayn! – krzyczę, dołączając do innych wydzierających się. Jest jedynie stopę dalej niż Harry. Proszę. Proszę, Zayn.
Tłum przygląda się w podekscytowaniu, jak samochody zbliżają się do linii mety. Zamykam oczy i trzymam kciuki.
- A zwycięzcą jest, już 4 raz z rzędu, Harry Styles! – słyszę.
Spoglądam na Lexie i po raz kolejny, czuję na sobie spojrzenie wszystkich naokoło. Rozumiem, że zakład to zakład, ale to jest coś innego Wiem, jak czuję się w pobliżu tego gościa. On przywołuje wszystkie rzeczy, o których nie chcę pamiętać.
Zanim się powstrzymuję, już przepycham się przez ludzi i zbliżam się do jego samochodu, podczas gdy on opróżnia kufel piwa, kiedy ludzie mu gratulują.
- Nie zamierzam iść z tobą na randkę. – mówię głośno i wyraźnie. Wszyscy obracają się w moją stronę, a Harry przechyla głowę.
- Zakład to zakład, skarbie.
- Nie jestem twoim skarbem. – kipię ze złości. Zbliża się do mnie tak, że dzieli nas tylko kilka cali i mogę wyraźnie zobaczyć jego tatuaż kotwicy.
- Jeszcze się o tym przekonamy. – mija mnie ze aroganckim uśmieszkiem i idzie w kierunku grupki dziewczyn.
Stoję tam, wściekła na siebie i na tego głupiego, wytatuowanego, niedorzecznego kretyna.
- Oh i Charlie? – słyszę jego głos za moimi plecami. Odwracam się, a on ciasno oplata ręką talię jakiejś dziewczyny.
- Załóż coś obcisłego. – uśmiecha się złośliwie. 
_____________
** Harry miał na myśli oczywiście podtekst seksualny ;)

_______________________________________________________________________
Jeśli przeczytałaś proszę zostaw komentarz, będzie mi bardzo miło! :)
~~
Jak pewnie wiecie dziś wyszedł teledysk do Midnight Memories. Co o nim myślicie? Macie jakieś swoje ulubione fragmenty? :D

11 komentarzy:

  1. OMG! Tak tak tak! hahahahhaha coraz bardziej mi się podoba to opowiadanie! Już sobie wyobrażam tą ich randkę ale wiem że Harry jej nie odpuści...
    Co do teledysku ja wielbię moment w którym Niall gryzie to mięso do kebaba i jak Louis wchodzi do kawiarni!*.*

    OdpowiedzUsuń
  2. z każdym rozdziałem coraz lepsze , chyba wszystkie momenty

    OdpowiedzUsuń
  3. szczerze mówiąc jest to genialne.
    bardzo rzadko przypadają mi do gustu fan fiction ale jestem pewna, że ten będę czytała i czekała na rozdziały z niecierpliwością.I oczywiście trzeba przyznać, że genialnie tłumaczysz :)

    pozdrawiam @payzerx xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazlam to opowiadanie przypadkiem, a juz moge powiedziec,ze nalezy do moich ulubionych!
    Nie daj sie, Charlie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nowy rozdział???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli internet mi nie padnie to jutro wieczorem :)

      Usuń
  6. Świetne, nie mogę się doczekać nexta.xx

    http://emotionless-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. gfredjfnmjfrkeds, ooo
    To jest takie fjedmfnrej, idealne!
    Nie wiem czy już pisałam, ale świetnie tłumaczysz + bardzo cieszę się że to robisz :)
    DZIĘKUJĘ!
    Przy okazji, możesz mnie informować o nowych?
    -@luuuvmyswaggy

    www.teenage-dirtbag-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże z każdym rozdziałem to ff jest coraz lepsze ! *.*
    Ciekawe gdzie zniknął Niall ? ....
    Już nie mogę doczekać się ich randki =]] xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, gdzie zniknął Niall.
    Nie wiem, co Harry ma zamiar zrobić (choć domyślam się.)

    W tym fanfiction niczego nigdy się nie wie i chyba dlatego to jest takie oryginalne.

    -@avemrc

    OdpowiedzUsuń