środa, 29 stycznia 2014

4. Zegary

Budzę się, kiedy Mary woła mnie z dołu do pracy. Uczy mnie kilku rzeczy i przepytuje z przepisów. Pracę zaczynam w sobotę – najbardziej ruchliwy dzień tygodnia.
Kolejka jest nieziemsko długa, a ja jestem w kawiarni dopiero od godziny. Mary zrobiła ze mnie kasjerkę, ponieważ nie ma w tym ani nic trudnego, ani takiego, co mogłabym zepsuć.
Klient, po kliencie, uśmiech po uśmiechu. Mary często uśmiecha się do mnie, sprawdzając, czy daję sobie radę. Zaczynam czuć się jak totalna ofiara.
- Witaj nowa. – ktoś klepie mnie, powodując, że prawie dosłownie wypadam zza lady.
- Och, świetne pierwsze wrażenie. – śmieję się, a on wzrusza ramionami. Obserwuję uważnie, jak zanurza rękę w słoiku ciasteczek, wyciąga jedno i wkłada całe do ust. Zaczyna chichotać z pełną buzią, ponieważ myśli, że Mary go nie widzi. Ale ona widzi. Przyglądam się, zagryzając moją wargę, jak podchodzi do niego i ciągnie go za ucho w stronę kuchni.
Dwie minuty później, chłopak wraca z czerwoną twarzą i pokazuje mi język.
- Jak tam ciasteczko? – pytam go, wydając resztę klientowi.
- Było tego warte. – puszcza mi oczko, przeczesując dłonią swoje blond włosy, kiedy zaczyna przygotowywać zamówione napoje.
Kiedy kolejka ludzi w końcu znika, a chłopak kończy przygotowywanie napoi, podchodzę do niego i siadam na ladzie.
- Skąd jest twój akcent? – pytam.
- Mógłbym zadać ci to samo pytanie. – odpowiada.
- Ale Irlandia. – kończy.
- Jestem Charlie. – uśmiecham się, ściskając krzepko jego dłoń.
- Niall. – uśmiecha się.
Słyszę kogoś kaszlnięcie i podnoszę wzrok.
Jasna cholera.
- Niall, mógłbyś przyjąć od niego zamówienie… - zaczynam szeptać, ale kiedy patrzę w lewo, zauważam, że Niall właśnie znika w kuchni.
Rozważam ucieczkę do kuchni i znalezienie Mary, ale nie chcę robić jej kłopotu. Spokojnie podchodzę do kasy.
- Co mogę dzisiaj dla ciebie zrobić? – pytam, próbując nie gapić się na jego wytatuowane ramię.
- Jaki jest ‘specjał dnia’? – oblizuje usta. Z takiego bliska wcale nie wygląda jak potwór, jego zielone oczy są nadzwyczaj spokojne. Nie ma ubranej czapki beanie, tylko bluzę i parę jeansów.
- Carmel Frapayoca. – mamroczę.
- Wezmę to. – uśmiecha się, kiedy jego wzrok prześlizguje się po moim ciele. Wysyłam po jego zamówienie, a on nadal stoi przed kasą.
- Tam możesz poczekać na swoje zamówienie. – wskazuję na drugi koniec sklepu. Marszczy na mnie brwi.
- Nie mogę zaczekać tutaj? – pyta, a ja mogę przysiąc, że jego oczy wyglądają bardziej niewinnie, niż kiedykolwiek. Ale wiem, że to jest zmyłka.
- Będziesz musiał się ruszyć, kiedy przyjdzie jakiś klient, żeby zamówić napój. – mówię, krzyżując ramiona. Zaczyna chichotać i spogląda na drzwi wejściowe.
- A jeśli nie? Będziesz tą, która odciągnie mnie stąd siłą? – pyta, unosząc brwi. Ten facet zaczyna mnie irytować. Powoduje, że robi mi się niedobrze. Sprawia, że myślę o rzeczach, o których chciałam zapomnieć, przyjeżdżając tutaj.
Drzwi od kuchni otwierają się i pojawia się głowa Nialla. Zaczyna ponownie przygotowywać napoje. Idę w jego stronę, żeby z nim pomówić, ale on nagle robi krok do tyłu. Jestem zdezorientowana. Odwracam się, a ten głupi koleś z wytatuowaną tylko jedną ręką, wciąż tam stoi, obserwując mnie.
- Odpowiedź zachowam dla siebie. – mówię, wracając do niego i opierając się o ladę. Podnosi swoje brwi, jakby chciał powiedzieć: ‘że co?’
- Dlaczego jedno ramię? Dlaczego nie wytatuowałeś dwóch? – pytam.
Uśmiech przechodzi przez jego twarz, ukazując dołeczki w policzkach. Pochyla się bliżej mnie, ale znajduje się zbyt blisko, więc się odsuwam.
- Równowaga. – szepce. Następnie wyławia banknot ze swojego portfela i wkłada go do puszki z napiwkami. Nigdy nie musiałam odciągać go siłą. Po prostu przyszedł i dostał swój napój, a potem wyszedł.
Odwracam się, aby spojrzeć na Nialla, który uśmiecha się do mnie smutno.
- O co w tym chodziło? – pytam go. Niall śmieje się i wzrusza ramionami, ale wiem, że coś ukrywa. Decyduję, że nie będę go naciskać.
~~
Reszta dnia jest leniwie powolna. Wszyscy poranni klienci już wyszli.
O 16 biorę przerwę i robię sobie herbatę chai. Zajmuję miejsce przy jednym ze stolików i zamykam oczy.
- Charlie?
Podnoszę wzrok na Mary Kall. Na jej twarzy widać lekkie zamroczenie.
- Dostałaś dzisiaj dużo napiwków? – pyta.
- Niewiele? Kilka. – mówię, trochę zaniepokojona. Podchodzi do mnie bliżej i wręcza mi banknot. Patrzę na niego z bliska, żeby sprawdzić, czy jest prawdziwy.
- Spójrz, jak ktoś cię lubi. – śmieje się, niemal z niedowierzaniem. Trzymam kurczowo to sto funtów, z wyrazem twarzy niczym McKayla Maroney.
To jest… brudny pieniądz. I już wiem od kogo on jest.
~~
Moja zmiana kończy się o 18. Zaczynam myśleć, że jestem absolutnie szalona, że to robię. To znaczy, JA JESTEM szalona, ale teraz czuję się… Nie wiem, głupia. Prawdopodobnie praca w kawiarni nie jest dla mnie, może powinnam przerzucić się na prostytucję, czy coś… Nie, nigdy bym tego nie zrobiła.
- Wychodzisz gdzieś dziś? – pyta Niall za moimi plecami. Kręcę głową, a on wzdycha.
- Myślisz, że mogłabyś poczekać 5 minut? To znaczy, jeśli nie masz innych planów. – mówi. Wzruszam ramionami. Nie mam gdzie pójść.
Dziesięć minut później Niall i ja idziemy chodnikiem. Słucham, jak opowiada mi o swoim życiu. Urodził się w Irlandii, poszedł tam do szkoły średniej, a później przeprowadził się tutaj, żeby iść na studia.
- A co z tobą? Co sprowadziło cię do Lonynu? – pyta. Zagryzam wargę.
- Słyszałeś kiedyś takie powiedzenie, że twoje życie jest książką, a ty jesteś jej autorem? – pytam go. Kiwa głową z uśmiechem.
- Cóż, powiedzmy, że moja książka wyglądała do dupy, więc teraz nadszedł czas, aby ją naprawić. – uśmiecham się.
- Podoba mi się to. Naprawę. – on również się uśmiecha. Myślę, że jest to częściowo prawdą.
Po przejściu kilku przecznic, zaczynam spekulacje na temat tego, co mam teraz zrobić. Chciałam wrócić do mojego tymczasowego mieszkania, ale Niall zapytał mnie, czy pójdę nim, cholera wie gdzie.
- Myślę, że prawdopodobnie powinnam wracać z powrotem. – szepcę, obserwując jak para z moich ust znika w nocnym powietrzu.
- Oh, daj spokój. To miejsce, gdzie chce cię zabrać jest dokładnie tam. – wskazuje na drugą stronę ulicy.
Kiedy w końcu docieramy do celu, Niall przytrzymuje dla mnie otwarte drzwi i wkraczam do środka.
Wchodzę do kawiarni udekorowanej w świecące, świąteczne lampki i obrazy na ścianach. Właściwie to jedna połowa jest biblioteką, a druga połowa jest wypełniona krzesłami i kanapami, nie wspominając o tłumach ludzi.
- Co to jest? – szepcę do Nialla.
- Night Open Mic. Organizują to co miesiąc. Próbuję przekonać Mary do zrobienia czegoś podobnego, ponieważ przynosi to dobry zysk, ale ona odmawia. Swoją drogą to wszystko jest całkiem zabawne. Wielu ludzi z mojej szkoły przychodzi tutaj i ogląda. – odszeptuje, a ja zauważam jak uśmiecha się do grupki po drugiej stronie pomieszczenia.
- Możesz usiąść z przyjaciółmi, jeśli chcesz. – mówię, ale on gwałtownie kręci głową i opada na wolną kanapę. Wpatruję się w niego niezręcznie, dopóki nie klepie siedzenia obok siebie, więc siadam.
Słuchamy przez 30 minut ludzi, którzy opowiadają kawały, śpiewają piosenki, a nawet tańczą. Niall miał rację, to całkiem zabawne, ponieważ nikt nikogo nie ocenia, a niektórzy naprawdę potrafią śpiewać.
- Śpiewasz? – pyta mnie Niall.
Parskam.
- Śpiewanie pod prysznicem też się liczy?
Niall śmieje się i wstaje. Patrzę na niego zdezorientowana, a on łapie mnie za ramię i ciągnie mnie za sobą.
- Grasz a pianinie, prawda? – pyta.
- Skąd o tym wiesz? – pytam zaskoczona.
- Mogę to powiedzieć dzięki twoim palcom. Dziwne, huh? Nigdy się nie mylę. – uśmiecha się do siebie. Zatrzymuję się gwałtownie i kręcę głową.
- Nie gram przed ludźmi. Już nie. – szepcę. Niall bierze moją dłoń i tak, czy owak, prowadzi mnie do pianina.
- Wyobraź sobie, że nie grasz dla ludzi. Wyobraź sobie, że grasz tylko dla jednej osoby. Tylko ta jedna osoba. – myślę o Ellie i o tym, jak miała w zwyczaju śpiewać, kiedy ja grałam. Powoli kiwam głową i zajmuję miejsce, a Niall idzie do mikrofonu.
- Cześć, jestem Niall. – mówi. Tłum wiwatuje.
- A to jest Charlie. Charlie jeszcze tutaj nie grała, więc dajcie jej trochę miłości. – mówi do mikrofonu, trzymając go jak Elvis, a tłum wrzeszczy. Śmieję się.
- Jaką piosenkę chcesz zagrać? Ja mogę zaśpiewać cokolwiek. – uśmiecha się, podekscytowany jak mały chłopiec.
- Potrafię grać ‘Clocks’ Coldplay. Zapamiętałam to, kiedy byłam mała. – szepcę, niepewna, czy wierzę w to, co mam zamiar zrobić. Ostatni raz grałam na pogrzebie Ellie.
Ale w środku czułam coś odmiennego. Myślę, że ona chce, abym zagrała.
Niall stoi na scenie i kiwa do mnie głową z uśmiechem. Kładę dłonie na klawiszach i delikatnie je dotykam, zamykając oczy.
Następnie zaczynam grać.

„The lights go out and I can't be saved
Tides that I tried to swim against
Have brought me down upon my knees
Oh I beg, I beg and plead, singing

Come out of the things unsaid
Shoot an apple off my head and a
Trouble that can't be named
A tiger's waiting to be tamed, singing

You are, you are..”  – śpiewa.

Niall śpiewa jak anioł. Część mnie chce przestać grać, żeby móc posłuchać jego głosu. Mała grupka ludzi wyciąga zapalniczki i macha nimi, a biedny właściciel knajpki prawie dostaje zawału. Kontynuuję granie. Dlatego, że czuję się… dobrze.

„Confusion that never stops
The closing walls and the ticking clocks gonna
Come back and take you home
I could not stop, that you now know, singing…”

Wtedy mikrofon zostaje popchnięty w moją stronę. Zabieram dłonie z klawiszy, a tłum zaczyna szeptać.
- Jak wam się podobała piosenka, ludzie? – pyta Niall i zajmuje miejsce koło mnie. Tłum wiwatuje.
- W porządku. Cóż, jedyną drogą do skończenia tej piosenki jest ta urocza pani, która zaśpiewa resztę ze mną. – uśmiecha się. Patrzę w jego szerokie oczy i kręcę przecząco głową.
Ludzie zaczynają skandować: - śpiewaj, śpiewaj, śpiewaj!
- Niall! – syczę, kiedy wręcza mi mikrofon.
- Śmiało. Graj. – uśmiecha się szeroko. Więc zamykam oczy i biorę głęboki oddech.
- „Come out upon my seas” – zaczynam, a ludzie klaszczą. Uśmiecham się do Nialla i kontynuuję grę.

„Cursed missed opportunities am I
A part of the cure
Or am I part of the disease, singing..”

W końcu słyszę dołączający głos Nialla, po tym jak wpatrywał się we mnie podczas solówki. Czułam się tak dobrze, podczas tego śpiewania. Czułam wolność, czyli to, co zawsze chciałam czuć.

„You are, you are
You are, you are
You are, you are

And nothing else compares
And nothing else compares
And nothing else compares

You are, you are

Home, home, where I wanted to go
Home, home, where I wanted to go
Home, home, where I wanted to go (You are)
Home, home, where I wanted to go (You are)”

Kończymy. Tłum wstaje, więc się kłaniam.
- I ona powiedziała, że nie umie śpiewać. – Niall śmieje się do mikrofonu. Zakrywam oczy i decyduję się na zejście ze sceny i powrót na nasze miejsca. Czuję się tak elektryzująco żywa.
Właśnie miałam siadać, gdy ktoś klepie mnie w ramię. Obracam się do wysokiego mężczyzny w garniturze.
- Mogę zamienić z tobą słówko, Charlie? Na osobności? – mówi. Patrzę na niego i cały dreszczyk emocji opuszcza moje ciało, a w zamian pojawia się drżenie. On wie. Jest tu po to, żeby zabrać mnie o domu. Jestem tego pewna.
Zanim za nim idę, odwracam się, szukając Nialla. Patrzy prosto na mnie i pokazuje mi uniesione kciuki. Ostatnią rzeczą, jaką widzę jest niezwykle chłopięcy, szeroki uśmiech Nialla. Idę za mężczyzną prosto do części bibliotecznej.
___________________________________________________________
Jeśli przeczytałaś proszę zostaw komentarz, będzie mi bardzo miło! :)

7 komentarzy:

  1. ostatnio dostałam link od ciebie do tego i byłam załamana, bo właśnie zabierałam się do tłumaczenia. Znalazłam to fanfiction i wydawało się strasznie ciekawe i nie było jeszcze przetłumaczone na polski. Z drugiej strony się cieszę, że ty to zrobilaś bo wyszło Ci świetnie! Wiem jak napisane jest w oryginale i wiem że lepiej nie dało się tego przełożyć na polski. Sama nie wiem czy mi by tak wyszło.

    jest GENIALNE X
    @black_nailss

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, ale to jest cudowne <3
    i Niall jest taki uroczy, aww <3
    Ciekawe o co chodzi między nim i Harrym.. Hmmm :)
    -@luuuvmyswaggy
    i jeeej, zaśpiewali jedną z moich ulubionych piosenek <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu *.* Niall jest taki słodki !!! ^^
    Kolejny świetny rozdział <3 Robi się coraz ciekawiej =D xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, fantastic weblog structure! How long have you
    been blogging for? you make blogging glance easy.
    The whole glance of your website is excellent, as smartly as the
    content!

    My web site :: 參展

    OdpowiedzUsuń
  5. Oddałabym wszystko, by znaleźć się na jej miejscu gdy śpiewała i grała z Niall'em.
    Rozdział jak zwykle- świetny, cóż więcej mogę powiedzieć. :)

    -@avemrc

    OdpowiedzUsuń