środa, 5 lutego 2014

8. Tom i Jerry

- To już ostatnie? – pyta mnie Niall. Mam tylko dwa kartony w większości wypełnione różnego rodzaju ozdóbkami, ponieważ Mary Kall nalegała, żebym je zatrzymała. Ona i ja pracowałyśmy nad harmonogramem, tak, abym wciąż mogła pracować podczas szkoły. Chciałam nadal tutaj mieszkać, ale niestety nie było to możliwe.
Patrzę na dwa, puste łóżka naprzeciwko mnie i wzdycham. Nigdy nie miałam szczęścia w takich sprawach, jak trafienie na dobrych współlokatorów.
- Myślę, że będzie ci się tu podobać. – Niall uśmiecha się do mnie, kiedy siadam na gładkim materacu.
- Mam taką nadzieję. Myślisz, że będziemy chodzić do tej samej klasy? – pytam. On wzrusza ramionami i wyciąga lampkę z jednego z moich kartonów.
- Niall?
- Tak?
- Dziękuję… za pomoc w ostatnim tygodniu. – uśmiecham się. Na jego twarzy pojawia się wielki, chłopięcy uśmiech. W ciągu kilku ostatnich dni, po moim spotkaniu z Harrym w mieszkaniu nad Koffee Kall, Niall postanowił pomóc mi trzymać się od niego ‘z daleka’. Kiedy Harry przychodził każdego ranka, Niall brał moje zmiany. Naprawdę nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
- Co jeśli moja współlokatorka mnie znienawidzi? – pytam Nialla.
- Tylko jeśli sobie na to zasłużysz. – uśmiecha się szeroko, a ja uderzam go w ramię. Spoglądam w dół na papiery, które wciąż muszę wypełnić dla pana Payne. Już zarejestrowałam się pod nazwiskiem Charlie Wilson, zostawiając swoją przeszłość za sobą. Przed poranną wyprowadzką podcięłam nawet włosy, z nadzieją, że wyglądam inaczej niż na zdjęciu w internecie.
Charlie Parker odeszła.
~~
Niall opuszcza mnie zbyt szybko i zostaję sama w moim nowym pokoju w akademiku. Część mnie chce zostać tutaj przez te dwa dni dzielące mnie od rozpoczęcia roku szkolnego. Druga część chce iść zwiedzić kampus.
Ostatecznie zostaję w pokoju, nie będąc w nastroju do konfrontacji z ludźmi, którzy mogliby mnie rozpoznać jako dziewczynę z wyścigu sprzed kilku nocy.
- Ty musisz być Charlie. – słyszę. Podnoszę głowę, patrząc prosto na dziewczynę stojącą w drzwiach z co najmniej 20 torbami. Kiwam głową, prostując się.
- Spotykasz się z Harrym Stylesem, prawda?
- Co? Nie! – prawie krzyczę. Ona wzrusza ramionami, jakby nie miała zamiaru  mi uwierzyć. Po około 5 kursach tam i z powrotem, w końcu wnosi wszystkie swoje rzeczy.
- Jestem Joana Marks, najlepsza współlokatorka, jaką mogłabyś mieć. – puszcza mi oczko. Obserwuję jej długie, czarne włosy i idealną, oliwkową cerę. Wygląda jak ktoś, kogo bez problemu obsadziłbyś w głównej roli filmu, ktoś jak Megan Fox.
- Prawdopodobnie mam każdy typ ubrania, jakie kiedykolwiek wyprodukowali, więc jesteśmy totalnie ustawione na imprezy. Szczególnie na tą dzisiejszą u Matta Fratta. – piszczy z podekscytowaniem.
- Nie chodzę na imprezy. – śmieję się i kładę moją głowę z powrotem na poduszce.
- Nie chodzisz na imprezy, ale zamierzasz spotykać się z Harrym Stylesem? – odchyla głowę do tyłu, śmiejąc się.
- Nie! Nie chcę mieć z nim niczego wspólnego! – jęczę.
- Nie rozumiem. Dlaczego? Dziewczyno, on ma ogromnego penisa. Wiem, co mówię.
- Że co proszę? – krztuszę się.
- Słyszałaś mnie. – śmieje się i podskakuje na łóżku.
- Mówiąc szczerze, nie przepadam za męską populacją. – mamroczę.
- Żadna z nas nie przepada, ale musisz po prostu udawać. Myślę, że każdy mężczyzna ma jakieś tam dobre intencje. – uśmiecha się, oglądając swoje paznokcie. Duszę w sobie myśl, żeby podejść i zamknąć jej buzię.
Nie masz pojęcia…
- Wiesz kto jest naszą trzecią współlokatorką? – pytam, próbując zmienić temat.
- Ugh, taa. Dominique Resooto. To zdzira. Nie przepadamy za sobą, więc z góry cię przepraszam.
- Za co? – pytam zbyt szybko. Drzwi otwierają się ze skrzypnięciem, a w progu staje jedna z piękniejszych dziewczyn, jakie kiedykolwiek widziałam. Ma nieziemsko długie nogi i włosy związane w ciasny kok.
- Ych. – mówi z obrzydzeniem, patrzą prosto na Joanę.
- Idź poszukaj jakiegoś kutasa dla swojego tyłka. – jęczy Joana, przeczesując swoje włosy.
- Jesteś jedyną, która to lubi Jo. – puszcza oczko i podchodzi do swojego łóżka.
Zapowiada się ciekawie.
~~
Niall wpada później, kiedy Joana i Dominique znikają, idąc na obiad.
- Ty palisz? – pyta zdezorientowany, widząc zapalonego papierosa w mojej dłoni.
- Nałogowo. Nie mam w sobie czujnika dymu. – uśmiecham się.
- Uwaga, mamy tutaj prawdziwą twardzielkę. – mówi Niall, udając, że ma przed sobą publiczność.
- Matt Fratt jest wieczorem. – mówi, siadając obok mnie, a ja zapalam mu papierosa.
- Co to? – pytam.
- To zasadniczo ostatnia ze szkolnych imprez. Jest epicka. Nazywa się Matt Fratt, ponieważ parę lat temu na właśnie takiej imprezie koleś o imieniu Matt skoczył z dachu domu bractwa* i wylądował na policjancie. – śmieje się.
- Brzmi niebezpiecznie.
- Niebezpieczeństwo jest zawsze najlepsze, prawda? – pyta.
Nie zawsze.
~~
- Naprawdę nie idziesz? – pyta Joana, kiedy zakłada świecącą, czerwoną sukienkę.
- Nie lubię imprez. – wzruszam ramionami. Dominique parska.
- W takim razie jesteś w złej szkole, kochanie. – mówi, przedrzeźniając mój akcent.
- Nie słuchaj jej. Po prostu chodź. Będzie zabawnie. – namawia mnie Joana.
- Nie chcę nikogo widzieć. – mamroczę i natychmiast tego żałuję.
- Masz na myśli, że nie chcesz widzieć Harry’ego? On nie chodzi na takie imprezy, jest na to zbyt fajny. – mówi Joana, nurkując w swojej szafie.
- Czekaj, to ty jesteś TĄ dziewczyną? – włącza się nagle Dominique, patrząc na mnie szerokimi, nachalnymi oczami.
- Jaką dziewczyną? – odpowiadam.
- No panienką Harry’ego. – mówi ironicznie.
- Nie jestem Harry’ego! On jest zarozumiałym, głupim dupkiem! – gotuję się. Dominique śmieje się i wraca do nakładania makijażu.
- Wyglądasz jak emo. – chichocze Joana, a Dominique rzuca jej groźne spojrzenie. Świetnie, mieszkam z Tomem i Jerry’m.
- Poważnie, powinnaś pójść. Jeśli ci się nie spodoba, ktoś podwiezie cię z powrotem. – Joana wzrusza ramionami.
- Joana… - zaczynam.
- Mów mi Jo. Nienawidzę mojego imienia. Proszę, Charlie, nie potrzebuję DWÓCH okropnych współlokatorek. – mówi błagalnie.
- Jeśli Charlie pójdzie to tylko ze mną, Joana. Nie potrzebuje Ciebie i twojego blond mózgu. – śmieje się Dominique.
- Nie potrzebuje Ciebie i twoich zdzirowatych koleżanek. – odgryza się Jo.
Boże. Zamknijcie się.
- Albo może pójdzie ze mną? – słyszę głos dochodzący od drzwi. Niall wchodzi do środka z szerokim uśmiechem, a Jo i Dominique patrzą po sobie.
- Skrzacik!** – piszczy Jo i podbiega, aby go przytulić.
Oh.
- Znacie się? – pytam, zagryzając wargę.
- Wszyscy znają skrzata. – uśmiecha się Dominique i mierzwi Niallowi włosy.
- Masz 5 minut Charlie. Potem wychodzimy, nieważne, czy nasza trójka będzie musiała zaciągnąć cię siłą, czy nie.
~~
- To jest zbyt obcisłe. – mówię, wychodząc z łazienki.  Jo patrzy na mnie.
- To wygląda lepiej na tobie, niż na mnie. Niesprawiedliwe. – pojękuje. Próbuję ściągnąć w dół czarny, śliski materiał, tak nisko, jak tylko mogę, ale na nic się to nie zdaje, mój tyłek jest prawie na wierzchu.
- Ja.. Ja nie mogę tego ubrać. – mówię, czując się zbyt obnażona.
Obnażenie jest słabością.
Zanim Jo zdąży mnie powtrzymać, wskakuję w parę jeansów. – Zgoda, ale pozwól mi chociaż wybrać jakiś ładny top. – wtrąca się. Dwie minuty później, zakładam najbardziej skąpy, kwiatowy top, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, ale nie kłócę się. Zamiast tego mówię sobie, że za kilka godzin będzie już po wszystkim.
Tylko kilka minut zajmuje nam dostanie się do domu bractwa i minutę wejście do środka. Jestem szczęśliwa, że ubrałam jeansy.
Miejsce jest niesamowicie zatłoczone. –Nie musicie znać ludzi z bractwa, aby wejść na imprezę? – pytam.
- Nie na tę imprezę. – Niall uśmiecha się i przechodzimy przez drzwi. Zapach trawki natychmiastowo atakuje moje nozdrza, a dziewczyny uśmiechają się do mnie. Joana i Dominique zostawiają mnie z Niallem, a same idą poszukać swoich grupek.
- Mam pytanie. – mówię do Nialla, kiedy robi sobie drinka.
- Czy nie poszedłbyś na imprezę, jeśli Harry by przyszedł? – obserwuję jak jego usta krzywią się w dezaprobacie i piorunuje mnie spojrzeniem.
- Charlie, nie rób tego. – szepce i przez sekundę mam wrażenie, że zamierza mnie spoliczkować. Kładę ręce na biodrach.
- Dobra. – burczę i odchodzę, ignorując jego wołanie. Chodzę po domu, ignorując gapienie się ludzi. Ostatecznie znajduję się w kuchni i wskakuję na blat. Wyjmuję papierosa z torby i zapalam go,  wypuszczając dym z ust. Grupka kolesi wpatruje się we mnie przez kuchnię z chytrymi uśmieszkami na twarzach.
Próbuję to ignorować, wyobrażając sobie, że ich tam nie ma, ale ich spojrzenia sprawiają, że czuję… ciężar. Podły, znajomy ciężar.
- Idioci. – wzdycham, zeskakując z blatu i chwytając butelkę wódki. Nienawidzę alkoholu. Nienawidzę go tak bardzo, ale odkręcam nakrętkę i piję go duszkiem. Musiałam wypić sporo,  bo kiedy odstawiam butelkę, czuję się, jakbym miała zaraz zwymiotować.
 Czując się zachęcona przez męskie spojrzenia, przecinam kuchnię, idąc wprost do grupki facetów. Krzyżuję ramiona na klatce piersiowej. Ich uśmiechy rosną, a po moich plecach przechodzi dreszcz.
- Wasze gapienie jest denerwujące. – wyrzucam z siebie. Chłopacy wymieniają się spojrzeniami, a ten, który stoi najbardziej z przodu oblizuje swoje wargi.
- Jesteś piękną dziewczyną. – mówi, a jego oczy prześlizgują się po moim ciele. Nagle przestaję czuć się tak pewna siebie. Normalny lęk przed byciem dotykaną wraca do mojego ciała i robię krok w tył. Oni robią krok w przód. Koleś z przodu uśmiecha się szeroko. Wódka, przewracająca się w moim żołądku zaczyna błagać, aby mogła wylądować na jego twarzy. Otwiera usta, aby coś powiedzieć, jakby był pewien, że jego słowa sprawią, że rzucę się na niego
Ale nagle zamyka buzię, a jego oczy rozszerzają się, jakby zobaczył coś przerażającego. Jego koledzy szybko odwracają się, a ja obserwuję jak jego usta drżą. Wtedy on również się odwraca i idzie za resztą do pokoju obok. Wszyscy znikają mi z punktu widzenia.
Huh.
Czuję wilgotny oddech na moim karku i w końcu zaskakuję.
Za mną.
- Unikałaś mnie. – znajomy, chrapliwy głos szepce do mojego ucha.
_______
* Z angielskiego słowo "frat" to bractwo.
** Skrzat to jeden z symboli Irlandii :)
____________________________________________________________
Jeśli przeczytałaś to proszę zostaw komentarz, będzie mi bardzo miło! :)

11 komentarzy:

  1. OMGOMG, cudowne! Fdesnfsjhfnsjmdfgeds, haha, jestem ciekawa co dalej!
    Świetne zakończenie dnia, dziękuję za rozdział :*
    -@luuuvmyswaggy
    Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skrzat! to tak troche nawet pasuje do Nialla! *.* wiedz że pozostawienie tego w TAKIM momencie to grzech! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Skarzcik, hahahahhahah xD
    Swietny rozdzial ;3 czekam z niecierpliwoscia na nowy <3
    ~ @can_fly_xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny <3
    Skrzacik ^^
    Czekam z niecierpliwością na następny : )
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny nie mogę się następnego doczekać. skrzacik he he

    OdpowiedzUsuń
  6. next, next, next!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. G E N I A L N E

    jeden z lepszych fan fiction jakie czytałam. Czekazm z niecierpliwością na nastwpny.


    pozdrawiam @payzerx :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuu świetny <3 czekam na nn :D @back_for_you

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ?
    @patkaa18086

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie moge sie oderwac od czytania !

    OdpowiedzUsuń
  11. Skrzacik... chyba sobie to zapamiętam!

    Rozdział jest lepszy niż ten poprzedni, który pozwoliłam sobie skrytykować.

    -@avemrc

    OdpowiedzUsuń