Od czasu powrotu do domu jestem kompletnie pozbawiona sił.
Część mnie chciała zostać całą noc w pociągu, ale ostatnią rzeczą jakiej
potrzebowałam było doprowadzenie moich rodziców do ataku paniki.
Wchodzę na palcach po schodach, zmierzając do mojego pokoju
tak cicho jak to tylko możliwe. Słyszę okropne chrapanie mojego brata przez
cienką ścianę, która nas dzieli. Jęczę z oburzeniem.
Od czasu, kiedy się rozebrałam i zanurkowałam pod kołdrę
moje ciało ogarnia senność. Wpatruję się w sufit i słucham chrapania mojego
brata. Zawsze wsłuchuję się we wszystkie odgłosy, zanim zasypiam. To są małe
rzeczy, na które mogę liczyć. Odgłos skrzypiących drzwi na parterze nie
dopuszcza do odebrania mi tej szansy. To zawsze są małe rzeczy.
~~
Jego ręce na mojej
szyi. Zaciska je, chcąc mnie ukarać. Słyszę krzyk Ellie. Płacze, mówi, że mam
go kopnąć. Wiję się pod nim, ale to nic nie daje – jestem zbyt drobna. Ellie
nadal płacze i nagle ja też czuję spływające łzy. Bajki tak się nie kończą.
~~
Budzę się, próbując złapać dech i zaciskając pięści na
kołdrze. Zerkam na zegarek i wzdycham. 5 rano. Oczywiście.
Powoli prostuję nogi i wyskakuję z łóżka. Zaciskając oczy,
nucę do siebie, dopóki koszmar nie opuszcza mojej głowy. Biorę głęboki oddech,
idąc prosto do mojej szuflady, z której wyciągam paczkę papierosów.
Przypominam sobie, co pewnego razu napisał mój ulubiony
autor.
„Każdy papieros zabiera dzień twojego życia.”
Zatem, celowo wpycham sobie trzy do ust i chwytam moją
zapalniczkę. Zanim wychodzę na balkon, owijam się kołdrą. Potem siadam na składanym
krześle, zapalam trzy fajki naraz i zaciągam się.
Obserwuję jak gwiazdy powoli ustępują miejsca dziennemu
światłu, które połyka całą noc. To jest naprawdę intrygujący widok. Obserwowanie jak niebo przybiera różne
kolory.
Nocne niebo jest granatowe, prawie czarne. Przypomina mi
ocean, jakbym była na plaży i obserwowała morze. Nagle zdaję sobie sprawę, że
już nie potrafię powiedzieć, co jest niebem, a co oceanem. Podobnie jak czasami
nie potrafię powiedzieć co jest dobre, a co złe… Po prostu niektóre rzeczy się integrują.
To prawie jak powiedzieć ‘do widzenia’, kiedy obserwujesz
jak księżyc blaknie. Księżyc zasypia, a słońce się budzi i vice versa. Ale
trudno, żeby budziły się, albo zasypiały razem, prawda? Zawsze myślałam, że
słońce i księżyc to coś w rodzaju yin i yang. Równowaga, rozumiecie? Aby było
światło, ciemność musi istnieć. Kiedy ciemność się rozchoruje, światło je
uzdrawia. Jedno bez drugiego nie może pracować.
- To jak kwiaty bez wazonu, buty bez sznurowadeł,
zdaniebezodstępów… - szepnęłam do siebie, przypominając sobie bzdurny wiersz
Ellie, który wymyśliła, kiedy byłyśmy małe. Uśmiechnęłam się na wspomnienie,
kiedy wszyscy nazywali nas Charlie i Ellie, ponieważ nikt nie potrafił nas rozróżnić.
Ale teraz została tylko jedna z nas.
~~
Schodzę do kuchni o 7, więc natykam się na moją mamę, która
jeszcze nie wyszła do pracy. Czuję, że muszę powiedzieć jej o ostatniej nocy.
To nie pierwszy raz, kiedy wyobrażam sobie spotkanie go. Ale ostatnia noc była
zbyt… przekonywująca.
- Cześć mamo. – mamroczę, obserwując jak biega w popłochu po
kuchni. Jest lato, więc szpital jest bardziej ruchliwy, niż zwykle, przez tych
wszystkich młodych, głupich idiotów robiących błędy na każdym kroku. Nie mogę
sobie wyobrazić, że praca pielęgniarki mogłaby być łatwa.
- Jeśli potrzebujesz pieniędzy, zadzwoń do ojca, myślę, że
już wyszedł z pracy. Jestem pewna, że twój brat podwiezie cię do biblioteki,
jeśli spóźnisz się na autobus. – mówi, otwierając lodówkę.
- Właściwie to chciałam porozmawiać z tobą. – przegryzam
wargę. Moja mama nie wykazuje żadnego zainteresowania, biorąc Muesli z szafy i
parząc sobie kawę.
- Posłuchaj Char, wiem, że chcesz porozmawiać o szkole i już
ci mówiłam, że twój tata i ja myślimy nad tym. Jest kilka podań, które możesz
napisać, jeśli chcesz dostać stypendium i…
- Mamo, widziałam go. – przerywam jej. Moja mama unosi na
mnie brwi, odczytując z twarzy moje emocje.
- Skarbie… - zaczyna.
- Nie, mamo, czułam jego obecność. Byłam w skateparku i on
tam stał. Wiem, że to był on. Och mamo byłam przerażona… Zostawiłam moją
deskorolkę i uciekłam. – szepczę, raptownie drżąc. Moja mama podchodzi do mnie
i klęka, głaszcząc mnie po włosach.
- Charlie, ten zły człowiek jest martwy. Nie widzisz go, on
jest tylko w twojej głosie. Mam cię zapisać na kolejną wizytę u pana Robinsona?
– pyta uprzejmie, bez żadnych widocznych emocji w jej krystalicznych oczach.
- Mamo, wiem kogo widziałam! – krzyczę w frustracji.
- Charlotte posłuchaj mnie…
- Nie! To ty posłuchaj! Ellie odeszła, a ciebie to nie
obchodzi. Twoja własna córka, a ty zachowujesz się jakby nigdy nie istniała! Boję
się jak cholera, a ty ani drgniesz! – wrzeszczę. Łzy pojawiają się w kącikach
moich oczu. Moja mama spogląda na zegarek.
- Charlie, proszę pozwól sobie pomóc. Ellie by tego nie
chciała. – grucha łagodnie. Podnoszę na nią wzrok i wzdycham, czując łaskotanie
łzy na moim lewym policzku.
- On odszedł moja kochana Charlotte i nigdy nie wróci. –
mówi, wstając.
Nie mówię ani słowa. Zamiast tego biegnę po schodach do góry,
modląc się o pewnego rodzaju wyciszenie, które daje mi moje łóżko.
- Obudziłaś mnie. – słyszę ochrypły głos dochodzący z wejścia.
Podnoszę wzrok na mojego starszego brata i gwałtownie rzucam w niego poduszką.
- Wstałaś lewą nogą? – pyta. Tak i jestem bliska uduszenia cię tą poduszką.
- Odwal się Dylan. – burczę, a moje łzy spadają na poszewkę.
Opuszcza pokój, a ja biorę kolejny oddech i moje ciało się uspokaja.
Dziesięć lat. Może się wydawać, że to mnóstwo czasu, ale dla
mnie to tak, jakby to było wczoraj. Siedzę tu każdego dnia, torturując się,
podczas gdy wszyscy naokoło mnie ruszają dalej. Napawa mnie to obrzydzeniem.
Sfrustrowana sobą i swoimi ciągłymi myślami, podnoszę głowę
z mojej mokrej poduszki i wychodzę na balkon. Zamiast sięgnąć po fajkę,
obserwuję miasto, które nazywam domem. Podnoszę wzrok na karmnik dla ptaków,
który tutaj zbudowałam. Dwa gołębie śpią w środku. Uśmiecham się, zastanawiając
się, czy wiedzą, że jestem tą osobą, która dała im dom.
Nigdy nie oczekiwałam od nich, że zostaną. Dlaczego miałyby?
Dlaczego jakikolwiek ptak chciałby żyć w mieście z wysokimi budynkami i
codziennie znosić tych wszystkich dupków na ulicach? Podejrzewam, że pożywienie
jest całkiem dobrą odpowiedzią na to pytanie.
- Dlaczego zostałyście, skoro możecie udać się gdziekolwiek
chcecie, małe ptaszki? – szepcę do ptaków. Jeden ćwierka do mnie, a ja krzywię
się. Gdybym tylko mogła mówić w języku ptaków.
Po kilku minutach rezygnuję z gołębi, wracam do mojego
pokoju i kładę się.
- Dlaczego zostałyście, skoro możecie udać się gdziekolwiek
chcecie? – powtarzam. Powoli siadam prosto i obracam głowę, spoglądając przez
okno.
- Dlaczego zostajecie- przestraszone, skoro możecie być
wolne od lęków? – szepcę. Nagle staję na równe nogi. Pędzę do mojej szafy i
wyciągam z niej torbę na ubrania. Co ja
robię?
Nie odpowiadam sobie. Nurkuję pod łóżko i wyciągam moje
pudełko ze zdjęciami. Pod pudełkiem trzymam gotówkę przeznaczoną na samochód.
Wrzucam ją do torby.
- Dlaczego zostajesz, skoro nie będziesz tęsknić?
- Dlaczego zostajesz, skoro sprawia ci to ból?
- Ellie chciałaby to zrobić. – chrypię do siebie. – Ellie
chciałaby, żebym ja to zrobiła. – kiwam głową. Kończę pakowanie moich rzeczy i
otwieram okno. Patrzę na mój pokój i prawie mam ochotę śmiać się z siebie.
Robiłam to już wcześniej, uciekałam i wracałam. Ale tym razem ogarniają mnie
inne uczucia. Nie czuję się bezpiecznie, nie żebym kiedykolwiek się tak czuła.
Ale czuję mrok. Ostatnia noc mogła zamieszać mi w głowie, albo była znakiem do
ucieczki. Mam na myśli prawdziwą ucieczkę. Wiem, że nie jest tak jak za każdym
razem. Czuję coś innego.
W końcu, po wpatrywaniu się w okno, z trzęsącymi się dłońmi,
stwierdzam, że jest to prawdziwe uczucie i wiem, że tym razem nie mogę wrócić.
~~
ELLIE MARIDYTH PARKER
1994-2004
„Niech wspomnienia pozostaną na zawsze w naszych sercach.”
Spoglądam na marmurowy nagrobek i odgarniam trawę, siadając.
- Myślę, że wiem gdzie chcę pójść. Nie wiem dlaczego, ale
czuję, że tam będę bezpieczna. Założę się, że odgadłabyś to miejsce w sekundę,
jeśli byłabyś tu ze mną. Wiem to, ponieważ pamiętam, jak mama zabrała nas na
film dozwolony od 13 lat, podczas gdy my miałyśmy skończone jedynie 9 i
czułyśmy się takie fajne. W minucie, kiedy odkryłyśmy gdzie żyje piękna
dziewczyna z filmu też chciałyśmy tam iść. Powiedziałaś, że będziemy mogły tam
pojechać, kiedy będziemy starsze. Więc zamierzam tam jechać. Pojedziesz ze mną,
dobra? – szepcę pod wiatr, który świszczy wokół mnie. Wstaję.
Jadę do miasta, gdzie nikogo nie znam, nie mam domu ani
pieniędzy i najprawdopodobniej będę żałować, że wyjechałam.
Ale teraz, w tym momencie, czuję się jak ptak
rozpościerający swoje skrzydła, zbyt dumna i nieposkromiona, żeby spojrzeć w
tył. Zmierzam do miejsca, gdzie Ellie będzie żyła bezpiecznie w moim sercu. Gdzie nikt mnie nie znajdzie. Do miejsca, gdzie
strach z przeszłości będzie mógł i potrafił zniknąć, ponieważ będzie musiał. Po
prostu będzie musiał.
- Londynie, nadchodzimy.
_____________________________________________________________
Jeśli przeczytałaś proszę zostaw komentarz, będzie mi bardzo miło! :)
Rozdział jest świetnie przetłumaczony, czekam na następny. x
OdpowiedzUsuńświetny rozdział *,* czekam aż Hazza wkroczy do.akcji ♡ @jem_zupe
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńprzeczytałam i nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńJejku, cudowne.
OdpowiedzUsuńI w kolejnym rozdziale będzie Harry, racja? :)
Jejkuuu, serio już to kocham. Wiem, że trochę za szybko aby to mówić ale to naprawdę jest świetne!
-@luuuvmyswaggy
Tłumaczysz bardzo bardzo dobrze, Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńJeeejuuu świetnie tłumaczysz. Dodawaj szybko kolejne rozdziały ;D @IamDiana1D4ever
OdpowiedzUsuńOde czytać następny :D
OdpowiedzUsuńŚwietne! Cudowne! Boskie!
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej..
o kurwa już to kocham ghjukilo;okijuyhgthyj
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie wątpliwości i pytania ktore zadawałam sb po przeczyatniu 1 rozdziału zostały teraz rozwiane ^^
OdpowiedzUsuńZostaje jedynie pytanie ... " kim on ... osoba ktorą widziała Charlie ? " hmm... może przekonam się czytając kolejne rozdziały ^^
Rozdział boski !. Aww.. *-* Świetnie tłumaczysz <3
@Dominika__8 xx
ten blog jest taki tajemniczy... ale podoba mi się, będę czytać ;3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy fanfic, muszę przyznać! Jestem wdzięczna, że go tłumaczysz! Kocham!
OdpowiedzUsuńjejku kocham to w jaki sposób jest napisany <3
OdpowiedzUsuńtaki prawdziwy
to dopiero 2 rozdział ale ja wiem że pokocham te opowiadanie bo uwielbiam takie fanfictiony które przenoszą mnie w inny świat
może to brzmi banalnie ale tak właśnie się czuję, jakbym tam była
a kiedy płaczę na opowiadaniach to znaczy że coś w nim jest, bo jestem osobą zamkniętą w sobie a jeśli już płacze to znaczy że te opowiadanie pozwoliły wydostać się wszystkim moim smutkom a to jest piękne :)
pozdrawiam i dziękuję że tłumaczysz :)