Nienawiść to takie silne słowo, prawda? Mam na myśli to, że
ludzie wypowiadają je, jak gdyby nigdy nic, ale to tylko znaczy, że nie znają
prawdziwego znaczenia ‘nienawiści’. Co za ironia. Dorastając, jako dzieci
dopiero uczymy się niektórych słów, takich jak: rodzeństwo, zegar, pies i tym
podobnych. Ale czy dzisiaj naprawdę rozumiemy ich znaczenie? Oczywiście, trochę
trudno jest błędnie zinterpretować słowo pies. Wiesz, czym jest pies, bo tak po
prostu jest. Ale co ze słowami takimi jak: miłość, wstręt, złość czy nawet ta
wcześniej wspomniana nienawiść? Zdanie: ‘nienawidzę cię’ jest często
wypowiadane wtedy, kiedy mała dziewczynka nie dostaje od rodziców kucyka na
swoje urodziny, albo wtedy, kiedy nauczyciel nie chce podnieść komuś oceny na
koniec roku szkolnego.
Ale czy to jest
prawdziwa nienawiść?
Nie. To głupi zwrot, który ktoś wyrzuca ze swoich ust,
ponieważ jest wściekły, albo rozczarowany. Ale jego serce nie jest wypełnione
nienawiścią. Niewielu ludzi wie, co to za uczucie.
Niewielu.
Przez całe moje życie dwa razy wypowiedziałam słowa:
‘Nienawidzę cię’. Raz do mojej mamy, kiedy miałam sześć lat i nie zabrała mnie
na zakupy tak, jak mi wcześniej obiecała. Głupie, prawda? A drugi raz
powiedziałam to do Ellie, prawdopodobnie kiedy byłyśmy małe. Jej ciągłe
dokuczanie i stałe przypominanie mi, że jestem tą młodszą, w końcu doprowadziło
mnie na krawędź i te słowa po prostu wyślizgnęły się z moich ust.
Przyjęła to bardziej szorstko niż inni. Lubię myśleć, że
Ellie była 30-latką uwięzioną w ciele 8-letniej dziewczynki. Nie odzywała się
do mnie przez dwa tygodnie, nawet kiedy próbowałam ją przeprosić. Ostatecznie
powiedziała mi, że nie miałam racji, mówiąc te słowa, ponieważ nienawiść jest
czymś o wiele większym niż nam się wszystkim wydaje. Nie zrozumiałam tego, może
dlatego, że Ellie była mądrzejsza ode mnie i szybciej dostosowywała się do
społeczeństwa, albo może dlatego, że chciała, abym rozgryzła to właśnie teraz.
Już wiem, czym jest
nienawiść. To coś, co czuję właśnie w tym momencie. Coś, co jest pompowane
przez moje żyły, kiedy patrzę na mężczyznę, stojącego naprzeciw mnie. Obrzydzenie
jest wyraźnie widoczne na mojej twarzy, w moich ruchach i równie dobrze może wylewać
się z mojego serca. Jest skierowany plecami w moją stronę, kiedy stoję
przywiązana do ściany.
Wiem, że moje oczy powinny być zamknięte. Wiem, że nie
powinnam patrzeć na sytuację, rozgrywającą się przed moimi oczami, ale nawet
nie mrugam. Nie odwracam wzroku od tego, co zrobił i nie pozwalam ucichnąć mojej
nienawiści.
- Nienawidzę cię. – zdobywam się na szept, który jest
wystarczająco głośny, aby usłyszeć go na drugim końcu pokoju.
Obraca się w moją stronę ze smutnym uśmiechem na twarzy.
Moje oczy wciąż wpatrują się nią. Jeśli naokoło nie byłoby krwi, mogłabym
prawie pomyśleć, że zasnęła. Wygląda spokojnie, pogodzona z jego decyzją. Jej
dłonie leżą na kolanach, a głowa odrzucona jest do tyłu i opiera się o ścianę.
Nie mogę oderwać oczu od krwi spływającej po jej szyi i bladych policzków,
ponieważ wiem, że kiedyś to się stanie… kiedyś to do mnie dotrze…
Odeszła.
- Nie chciałem tego zrobić. – mówi i czuję jak jego oczy
skupiają się na moich, ale ja nie zwracam twarzy w jego stronę. Wciąż patrzę na
moją mamę, na jej ciało, z którego uleciało życie, zastanawiając się, co mogłam
zrobić inaczej.
Powinnam wiedzieć lepiej, kiedy jeden z pracowników Gary’ego
groził mi w szpitalu. To nie była groźba; to było ostrzeżenie. Ostrzegał mnie,
że będę stać nad grobem Nialla, jeśli wciąż będę się z nim widywać, ale teraz
wiem, że mówił ogólnie. Chciał mi przekazać, że to wszystko nie skończy się dla
mnie dobrze.
I teraz, kiedy stoję tutaj, patrząc przez pokój na jedyną
osobę, której pragnęłam żywej, zastanawiam się, dlaczego wciąż jestem karana z
moje błędy. Zastanawiam się, dlaczego ludzie wciąż za mnie umierają. To ja powinnam
być martwa 10 lat temu.
- Ona była okropną kobietą, Charlie. Musisz zrozumieć…
- Była jedyną osobą, która mi została! – krzyczę, odciągając
od niej moje załzawione oczy i patrząc prosto na niego.
- Kochała mnie! Mam gdzieś to, co zrobiła, ponieważ to nie
ona zabiła moją siostrę! To nie ona wykorzystała mnie seksualnie! Urodziła
Ellie i mnie, a ty… ty po prostu zabrałeś ją ode mnie. Jesteś potworem! I chcę
twojej pieprzonej śmierci! – krzyczę.
- Nie zabiłem Ellie! – wykrzykuje w końcu, ale jego głos
jest odległy. Jego słowa uciszają mnie i wpatruję się w niego zamroczona.
- Pierdol się. – spluwam, zdegustowana jego próbą oszukania
mnie. Gary kręci głową i krąży przez chwilę po pokoju.
- Wiesz co? To grzech twojej matki. Chciała go wziąć ze sobą
do grobu? Niech tak będzie. Ellie jest martwa, a Charlie żyje, to wszystko, co
musisz wiedzieć. – warczy, idąc dumnym krokiem w moją stronę, dopóki jego twarz
nie znajduje się nad moją.
Nie mam czasu na przetworzenie jego słów. – Czego ode mnie
chcesz? – kipię ze złości, a on się uśmiecha. Odsuwa się ode mnie i podchodzi
do biurka po przeciwnej stronie pokoju. Łzy nieuchronnie spływają mi po
policzkach. Wciąż wpatruję się w moją mamę, chcąc, aby się ruszyła, albo
mrugnęła do mnie i dała mi znać, że przeżyła. Ale z każdą sekundą, która mija,
ta nadzieja maleje.
- Proszę, pochowaj ją. – płaczę. Gary obraca do mnie twarz z
podniesionymi brwiami.
- Jeśli masz chociaż odrobinę przyzwoitości w sobie to na
litość boską, pochowaj ją! – krzyczę,
kopiąc powietrze przed sobą, tylko po to, żeby zostać pociągnięta do
tyłu przez związane nadgarstki. Bez wahania przechodzi przez pokój i wychodzi
za drzwi. Rozglądam się za jakimiś nożyczkami, albo chociaż kombinerkami, ale
nie ma w pobliżu nic, czego mogłabym dosięgnąć.
Zadbał o to.
Wraca do pokoju z dużym, niebieskim kocem i zatrzymuje się
na chwilę przy mojej mamie. Jest zwrócony do mnie plecami, więc nie widzę jego
twarzy, ale mam nadzieję, że czuje tyle bólu, ile jest wody w oceanie.
Obraca twarz w moją stronę.
- Jakieś ostatnie słowo do matki? – mówi z pustym wyrazem
twarzy. Przez chwilę wierzę, że w jego oczach widzę zdrowy rozsądek, ale to nie
zastąpi tego, co zrobił.
- Już je poznała. Ale to ty powinieneś być tym, który się
pożegna, Gary. Jak to wszystko się skończy, ja zobaczę się z nią w niebie,
podczas gdy ty pójdziesz do piekła. – uśmiecham się, praktycznie, czując, że
każda cząstka mojego ciała napędzana jest nienawiścią. Gary krzywi się, kiedy
powoli zakrywa kocem jej ciało.
- Oczywiście, cokolwiek powiesz Charlie. Ale nie bądź
zaskoczona, kiedy pójdziesz do nieba, a jej tam nie będzie. – uśmiecha się, a
jego słowa dźgają mnie w klatkę piersiową.
Cierpienie zalewa moje ciało na myśl o tym, co właśnie
powiedział i część mojego mózgu, która wciąż funkcjonuje, zaczyna zastanawiać
się, czy naprawdę znałam tę kobietę. I czy to, co ‘zrobiła’ nie było gorsze od
tego co robił Gary.
Drżę.
- Więc, na czym skończyliśmy? – mówi, podnosząc żółty folder
z biurka. Otwiera go i przerzuca kilka kartek. Moje myśli są wszędzie. Trzymam
głowę spuszczoną w dół.
- Wiesz dlaczego
przyszedłem po was kilka lat temu? – pyta cicho. Moja głowa strzela w górę na
możliwość poznania odpowiedzi. Myślałam, że to oczywiste, że był wściekły na
moją mamę… więc nas zabrał. Potrząsam przecząco głową.
- Twoja matka… - przerywa, rzucając spojrzenie na kanapę,
gdzie leżała przykryta końcem.
- Zabiorę cię do innego pokoju. Gdy cię rozwiążę, nie
uciekaj. Jest stąd tylko jedno wyjście i jest zamknięte od zewnątrz. – mówi, a
ja przytakuję głową. Cokolwiek, bylebym tylko nie była związana i cokolwiek,
bylebym tylko została zabrana z pokoju, gdzie całe moje życie zmieniło się w
przeciągu kilku minut.
Gary podchodzi do mnie i sięga do kieszeni. Wyjmuje
scyzoryk, a ja wzdrygam się na widok jego z nożem tak blisko mnie.
Wtedy myślę o Harry’m.
Powiedział mi, że nie mam iść. Powiedział mi, że to
niebezpieczne; może nawet wiedział, że nie ma sposobu na to, aby moja mama
wyszła stąd żywa.
Mogę mieć jedynie nadzieję, że wszystko z nim w porządku i
że może pewnego dnia będzie potrafił mi wybaczyć.
Ale mam również nadzieję, że pomyśli, że umarłam. Nie chcę,
żeby się martwił. Nie chcę, żeby żył w bólu, którego wciąż doświadcza po
stracie Julii. Musi zapomnieć o mnie i o wszystkich problemach, które
spowodowałam. I mam jedynie nadzieję, że to zrozumie.
- Chodź. – mówi Gary, kiedy moje ręce są rozwiązane.
Strzepuje nadgarstki i pocieram skórę moich dłoni.
Podążam za Gary’m do drzwi i zatrzymuję się w progu. Nie
chcę uciec, ponieważ zawiodłam. Zawiodłam moją mamę. Spoglądam na nią z
przygnębieniem widocznym w moich oczach.
- Przywitaj ode mnie Ellie. – szepczę w końcu i z tymi
słowami zamykam za sobą drzwi.
~~
Siedzę na brudnej, starej kanapie, obserwując Gary’ego. Ktoś
zadzwonił do niego, kiedy wchodziłam do jego biura. Wygląda groźnie, kiedy
rozmawia przez telefon. Mogę praktycznie wyczuć strach osoby, która jest po
drugiej stronie, zwyczajnie słysząc jej głos.
I nie wiem, czy ta myśl mnie przeraża, czy uspokaja; ale nie
boję się go.
Zabrał mi wszystko. W moim ciele nie pozostało nic, co
mógłby jeszcze wziąć i rozkruszyć przed moimi oczami. Miał moje ciało i moje
zawładnięte przez rozpacz serce.
Nie mam nic do
stracenia.
Ale, kiedy tylko ta myśl przebiega mi przez głowę, słyszę
głos Ellie.
- Mylisz się. – szepcze i wiem o czym mówi.
Mam Harry’ego. Miałam go nawet wtedy, kiedy jego intencją
było zrobienie ze mnie dziwki. Miałam go od chwili, kiedy pierwszy raz na mnie
spojrzał, ponieważ wiedział gdzieś w swoim zranionym sercu, że nie mógłby mnie
skrzywdzić.
I będę mu za to wdzięczna do końca mojego życia.
- W porządku. – mówi Gary, rzucając swoim telefonem o stół.
- Moja słodka Charlotte. – posyła mi uśmiech.
- Nie nazywaj mnie tak. – mówię, a jego oczy się
rozszerzają.
- Śmierć cię zmieniła? – pyta i choć nie wiem, do czego się
odnosi, natychmiast odpowiadam.
- Śmierć jest częścią mnie.
- Interesujące. Chciałbym móc widzieć, jak dorastałaś, z bliźniaczką
u swojego boku. Zawsze ją naśladowałaś, moja kochana. Czyż teraz nie jest
lepiej? Teraz możemy zwyciężyć. Możemy być najlepsi. Nic nie stoi nam na
drodze. – uśmiecha się szczerze. Wbijam paznokcie w skórę mojej dłoni, aby
powstrzymać się od wbicia ich w jego oko i wepchnięcia gałki ocznej prosto do
jego gardła.
- Dlaczego po prostu mnie nie zabijesz? – szepczę, a on podnosi
wzrok.
- Nie możesz myśleć, że tego właśnie chcę. – mówi
zaskoczony.
- Moja dusza jest martwa, więc moje ciało równie dobrze może
takie być. – parskam poirytowana, mrużąc oczy.
- Jesteś taka dramatyczna. Twoja siostra i ty musiałyście
odziedziczyć to po swojej matce.
- Wolę jej cechy, niż twoje. – spluwam. Ociera twarz i
podchodzi do kanapy, na której siedzę. Wtedy kuca przede mną.
- Ale widzisz Charlie, jesteś bardzo podobna do mnie. Po
prostu mnie nie znasz….
- Nie chcę cię znać! – krzyczę, przerywając mu. Wygląda tak,
jakby zraniły go moje słowa. Podnosi się.
- Cóż to może być problem, nieprawdaż? Dlaczego? Ponieważ… -
bierze głęboki oddech.
- Ponieważ chcę, żebyśmy byli rodziną. – uśmiecha się, a
moja szczęka opada w dół. Chcę odpowiedzieć, ale ucisza mnie.
- Widzisz, nie wszystko co zrobiłem było złe. Kiedy zabrałem
was z waszych łóżek byłyście takie maleńkie. Byłem zdumiony waszymi malutkimi
dłońmi i świecącymi oczkami. Chciałem zabrać was od waszej matki i ukryć pod
ziemią, gdzie nikt nigdy by was nie znalazł. – przerywa.
- Ale nie mogłem. Zobaczyłem ciebie, twoje złote włosy i
sposób w jaki przytulałaś się do swojego pluszowego króliczka. Byłaś skarbem. I
w jednej sekundzie zmieniłem swoje zamiary. Nie chciałem cię skrzywdzić,
chciałem cię zatrzymać.
- Ale mnie skrzywdziłeś… zgwałciłeś mnie! – krzyczę, zdając
sobie sprawę, że te słowa opuściły moje usta.
Słowa, których nigdy nie odważyłam się powiedzieć głośno.
- Wiem, Charlotte, wiem. Byłem złym mężczyzną, opanowanym
przez nienawiść do twojej matki. Miałem w sobie demony, które w nocy
przejmowały nade mną kontrolę. Miałem przewagę nad wami dwiema i wykorzystałem
ją, kiedy tak naprawdę jedyną osobą, która na to zasłużyła była wasza matka.
- Ona nigdy na to nie zasłużyła! Wykorzystywałeś ją, więc
ochraniała nas przed tobą, ponieważ jesteś potworem! – krzyczę, a łzy spływają
w dół po moich policzkach.
- Tak jak powiedziałem, lubiła dramatyzować. A poza tym,
Charlotte powinnaś wiedzieć jak to jest wybaczyć komuś wykorzystywanie.
Wybaczyłaś Harry’emu. – mówi cicho, a ja czuję igiełki wbijające się w mój
kręgosłup.
- Harry nie jest taki jak ty. – warczę.
- Ależ jest. Całkiem niezła partia, co? Doskonale wie jak wejść
komuś do łóżka.
- Przestań do cholery. – szepczę. Wiem, że jeśli odezwałabym
się głośniej, mogłabym już dużej nie kontrolować moich łez.
- Oczywiście. Ja tylko próbuję sprawić, żebyś to zrozumiała,
Charlotte. Stworzyłem ten klub dla ciebie… dla Ellie. Stworzyłem go, żebyśmy
mogli znaleźć ci bliźniaczkę. – uśmiecha się, a ja w końcu widzę chorobę w jego
oczach. Chorobę, która wyraźnie nim zawładnęła, co sprawiało, że miałam ochotę
zwymiotować.
- Jesteś odrażający.
- Będziemy rodziną Charlie. – mówi nie znoszącym sprzeciwu,
głębokim głosem.
- Zamknąłbym to miejsce lata temu, jeśli znalazłbym idealną
bliźniaczkę dla ciebie, ale żadna z nich nie przykuła mojej uwagi. Więc
chciałem, żebyś tu dziś przyszła. W tym miesiącu przeprowadziliśmy ostrą
selekcję. Niektóre z nich wyglądają prawie tak jak ty. Możemy dokonać wyboru i
ogłosić go jutro na przyjęciu w moim domu, w śródmieściu. To wielka impreza z
okazji Halloween, którą wyprawiam każdego roku i nie mogę się doczekać, aż
będziesz jej częścią.
- Jesteś chory. Jesteś tak bardzo chory. – kręcę głową,
kiedy mój mózg przyswaja te informacje.
Mówi, że chce stworzyć rodzinę. Chce, abym ja była jego
córką i chce zastąpić Ellie jakąś dziewczyną, którą jego pracownicy
przyprowadzili tutaj, aby była częścią jego zabawy w prostytucję.
Wtedy to czuję. Nawet nie zadaję sobie trudu, żeby rozejrzeć
się za koszem na śmieci; po prostu pozwalam temu wszystkiemu wyjść na zewnątrz.
Pozwalam wymiocinom rozprysnąć się po jego dywanie, bo chcę być pewna, że
będzie osobą, która to posprząta.
Ocieram usta ręką, a Gary podaje mi chusteczkę. Patrzę na
niego ze zgorszeniem w oczach i kręcę przecząco głową. Siadam z powrotem na
kanapie i podnoszę do góry stopy; z daleka od tego, co właśnie opuściło mój
organizm.
Wciąż czuję się słabo przez to, co ten mężczyzna planował
przez te wszystkie lata, w jego przekonaniu z dobroci swojego serca, ale tak
naprawdę płynęło to z umysłu psychicznego człowieka.
- Nie zrobię tego. – szepczę, potrząsając głową. Gary patrzy
w moje oczy.
- Mógłbym się tobą zaopiekować. To wszystko co chciałem
zrobić, ale uciekłaś ode mnie, od miłości, którą chciałem ci dać. Ty…
- Posłuchaj siebie! Jesteś szalony. – szepczę, a wyraz jego
twarzy zmienia się. I w tym momencie, żałuję, że to powiedziałam. Gary
podchodzi do mnie, podnosząc mnie z kanapy jedną ręką. Piszczę, kiedy jego
palce wbijają się w moją skórę.
Przyciska mnie mocno do ściany. Powoli podnosi swoją dłoń na
moją szyję. Jego palce podążają naokoło blizn na mojej szyi, otaczając ją liną,
którą chce mnie udusić. Wzdrygam się, kiedy jego skóra dotyka mojej.
- Nie widzisz tego, że zawsze mnie krzywdzisz? Od minuty
kiedy zabiłeś Ellie przez te wszystkie dni, kiedy mnie obserwowałeś, ponieważ
teraz rozumiem, że to nie zdarzyło się tylko wtedy na stacji kolejowej, ale
trwało przez cały czas, prawda? Powiedziałeś, że moja mama wiedziała, że
przeżyłeś. Nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć co zrobiła, albo co ty zrobiłeś,
ale to co naprawdę chcę, żebyś wiedział to to, że już nigdy mnie nie skrzywdzisz. I dobry ojciec
zaakceptowałby to, a nie wmawiał sobie przez te wszystkie lata, że przez cały czas
kierowały nim dobre intencje. - szepczę,
patrząc mu prosto w oczy. Powoli wypuszcza powietrze przez usta i uwalnia moją
szyję ze swojego uścisku.
- Idź. – słyszę głos Ellie, kiedy Gary się odwraca.
Mentalnie potrząsam głową na tę myśl, ponieważ skończyłam z uciekaniem.
- Idź. – szepcze ponownie i zajmuje mi to chwilę, zanim
zdaję sobie sprawę, że to nie głos Ellie… To moja mama.
Chcę do niej krzyczeć, powiedzieć, że mi przykro, bo tylko
siedziałam i obserwowałam to co się stało. Chcę jej powiedzieć, że ją kocham i
zawsze będę ją kochać. Chcę wołać i krzyczeć, że tak, wybaczam jej, cokolwiek
zrobiła.
- Wiem. Jeśli to jest to, co czujesz, to uciekaj. Uciekaj! –
instruuje mnie i z tym, z tą jedną cząstką nadziei, robię krok do przodu.
W sekundzie zaczynam biec sprintem w stronę drzwi.
Pozostający w tyle Gary łapie mój nadgarstek, ale uderzam piętą prosto w jego
brodę. Odrzuca go do tyłu, prosto na ścianę, po której się ześlizguje.
- To za moją mamę. – syczę i biegnę do drzwi.
Gary nie kłamał, kiedy powiedział, że są zamknięte od
zewnątrz. Łomoczę z niepokojem w ogromne drewno, mając nadzieję, że ktoś mnie
usłyszy.
- Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! – krzyczę, ale cząstka
nadziei maleje, kiedy słyszę, że Gary odchrząka. Nie mam pojęcia, czy już się
podniósł z podłogi.
Ale jeśli tak, to wiem, że to moja ostatnia szansa.
- Pomocy! – krzyczę jeszcze raz, a drzwi się otwierają.
Spotykam spanikowane oczy Harry’ego. Słyszę, jak ktoś nadchodzi
z drugiej strony i zdaję sobie sprawę, że to ochrona Gary’ego. Idą po nas.
- Jesteś tutaj. – szepczę. Harry przytakuje głową, łapiąc za
boki mojej twarzy i zwracając ją w stronę swojej.
- Musimy iść. – to wszystko, co mówi Harry, a potem łapie moją
dłoń i ciągnie mnie za sobą przez drzwi.
Ochroniarze pojawiają się pod drugiej stronie korytarza, a
ja zaczynam panikować. Harry i ja mogliśmy jedynie opóźnić ich atak, tak jak
wtedy kiedy byłam uwięziona w małym pokoju dla ‘przegranych’ po walce.
- Musimy się przez nich przedrzeć, wyjście jest po prawej
stronie. Po prostu trzymaj moją dłoń. – szepcze, a ja kiwam głową. Wtedy
ruszamy biegiem. Jeden z dwóch ochroniarzy, wyciąga pistolet, a ja zaczynam się
zatrzymywać, ale Harry ciągnie mnie do przodu. Łysy facet łapie ramię
Harry’ego, ale Harry szybko powala go na ziemię. Tamten podnosi się i zaczyna
ciągnąć Harry’ego w dół, kiedy ochroniarz z pistoletem wciąż stoi w miejscu,
biorąc mnie na swój celownik.
- Uciekaj Charlie! On nie strzeli. Wie, że nie może do
ciebie strzelić! Uciekaj! – krzyczy Harry, po czym zostaje uderzony latarką
przez łysego mężczyznę.
Nie.
- Mam dość uciekania! – wykrzykuję i rzucam się w stronę
ochroniarza, przyciskającego Harry’ego do ziemi. Wskakuję mu na plecy i wbijam
paznokcie prosto w jego oczy. Wydaje z siebie krzyk i zrzuca mnie z siebie.
Syczę, kiedy uderzam w podłogę ramieniem, czując w nim piekący ból.
- Harry! – krzyczę, ale nie widzę go nigdzie w pobliżu.
Słyszę jęki i hałasy, ale widok przed moimi oczami zaczyna się rozmazywać.
Dotykam mojego ramienia i natychmiast mrużę oczy z bólu.
- Wstawaj Charlie. – szepcze do mnie Ellie.
- Nie mogę. Nie jestem taka silna jak ty. – mówię, pozwalając
opaść moim powiekom. Jej głos szybko cichnie, ale zaraz nowy wypełnia moje
uszy.
- Charlotte. – mówi Harry. Podnoszę na niego wzrok, a on
zgarnia mnie z podłogi. Krew spływa mu z czoła.
- Harry. – mamroczę. Spoglądam przez jego ramię na dwóch
ochroniarzy na podłodze, pobitych do nieprzytomności.
- Co zrobiłeś? – pytam bez tchu, jakby uleciała ze mnie cała
energia. W ułamku sekundy przypominam sobie Harry’ego, którego obserwowałam z
dachu Mary Kall. Widziałam, jak w środku nocy pokonał czterech mężczyzn.
Pamiętam, że to była
pierwsza noc, kiedy o nim śniłam.
- Skrzywdził cię, a ten drugi chciał do ciebie strzelić. A
ci, którzy cię krzywdzą są dla mnie martwi. – mówi wprost. Docieramy do
bocznych drzwi, które otwiera, ściskając mnie mocno w ramionach. Patrzę przed
siebie, a gdy widzę jego range rovera, uczucie ulgi zalewa moje ciało.
- Naprawdę jesteś Kapitanem Anglii. – mówię cicho, a on
chichocze.
- Tylko dla ciebie Charlie. Tylko dla ciebie.
- Ale Gary... – szepczę tak cicho, że słowa wychodzące z
moich ust wydają się nigdy niewypowiedziane. Boli mnie ramię, a przed oczami
mam niewyraźne plamki, ale wiem, że Harry je usłyszał, ponieważ ruszył w
pośpiechu do samochodu.
- Zajmę się nim, Charlie.
- Zabił ją. – w końcu zdobywam energię, żeby się odezwać. Harry zatrzymuje się i otwiera
drzwi od samochodu, usadawiając mnie na siedzeniu. Sam wskakuje na miejsce
kierowcy i spogląda na mnie.
- Sprawimy, że za to zapłaci. – odzywa się w końcu z przejęciem
w głosie.
- Nie, nie sprawimy.
- W takim razie, co zrobimy? – pyta cicho, odpalając
samochód.
- Zabijemy go. – szepczę, ale ogarniająca mnie senność
sprawia, że zabrzmiało to bardziej jak bełkot. Zanim zdążę zadowolić się
widokiem uśmiechu Harry’ego, odpływam ze świadomością, że Gary Longsmith dla
mnie jest już martwy… ale naprawdę martwy będzie już niedługo.
Nawet jeśli będę musiała poświęcić własną duszę, aby to
zrobić.
____________________________________________________________
Jeśli przeczytałaś to proszę zostaw komentarz! :)
Trochę rozczarował mnie ten rozdział :p
OdpowiedzUsuńWiedzialam ze Harry ja uratuje! Takie urajanie soboe czegos to schizofremia, ale kurwa, on mowil jakby zyl we wlasnym swiecie. Nie wiem co myslec, ale jestem szczesliwa ze Charlie prqktycznie nic nie jest. Czekam z niexierpliwpscia na nowy xx
OdpowiedzUsuńTak bardzo szkoda mi Charlie. Gary naprawdę jest psycholem, Ellie nie żyje poszukamy kogos kto ja zastąpi. Kochając ojciec.
OdpowiedzUsuńHarry, oczywiście bohater ;) Zastanawia mnie co wydarzy się dalej, bo Gary nie pozwoli jej od tak uciec z Harry'm. Każdy kolejny rozdział jest coraz bardziej szokujący. Czekam na następny :) x
O mamuniu! On ją kurde zabił. Co za psychol. Jeszcze rodzinkę chcę tworzyć.
OdpowiedzUsuńCharlie zabij go bo jak nie to ja to zrobię.
Ach no i Harry aka bohater. No jak zwykle xd
Dziękuję za rozdział.
@Just_to_dream_
OMG, CO TU SIĘ NAWYPRAWIAŁO :O????
OdpowiedzUsuńJEJU, TYLE ZWROTÓW AKCJI, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU @TRUSKAWKAAXD
Oooo to tyle co moge teraz napisac, a tak na serio to wspanialy rozdzial. Harry uratowal Charlie, znowu. Oni musza byc razem! Cudownie tlumaczysz, tak bardzo dziekuje ! Xx
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że zabiją Gar'ego! ;3 Dobrze ,że Harry się pojawił bo już myślałam ,że stanie się coś złego :O @Se_gwiazdeczka
OdpowiedzUsuńOMG jaki genialny rozdział.
OdpowiedzUsuńWiedziałam ze Harry ją uratuje
Ile tu sie dzieje to jest takie dghhkgdsdwdttabjki,bfnjxgyjchtf boskie
Nie moge sie doczekać kolejnego xx
Cały rozdział czytałam z szeroko otworzoną buzią :O jest naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńYAY Harry ją uratował *tańczy taniec szczęścia*
@Olciak2804
Ja nie mogę, ależ Longsmith jest POPIERDOLONY!
OdpowiedzUsuńNormalnie, szok, szok, szok. Charlie zemści sie - i dobrze.
Ten psychol zasługuje na śmierć bardziej niż ktokolwiek inny
Kocham Cię i dziękuję <3
@mysweetloouis
OMG czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńmatko, ten rozdział jest boski *__* jak ja się cieszę że Harry ją uratował :) czekam z niesierpliwością na nexta x
OdpowiedzUsuń@Liam_My_Loves
Facet ma urojenia.
OdpowiedzUsuńAlbo schizofrenię.
Gościu. Rodzina?
Rodzina?
Ty chyba w jakimś innym świecie żyjesz. Chyba z mózgiem coś nie tak.
Rodzina.
Jestem wstrząśnięta. Tyle się działo... Ale już dobrze, uciekają.
Zabiją go.
Lol, Charlie wbiła Harry'emu nóż w udo a on ją ratuje. W ogóle jak on zatrzymał krwawienie, doszedł do auta, dojechał do Londynu i powalił tych dwóch? No Kapitan Anglia, srsly. :D
Jestem ciekawa co ukrywała matka Charlie, dlaczego Gary zabił Elli i co takiego poczuł, gdy zobaczył Charlie.
Ojciec od siedmiu boleści. Tego tak nie można nazwać, to po prostu szumowina.
I kiedy w końcu Charlie zadzwoni do ojca (który ją wychowywał)?
I co wspólnego ma Mary Kall z Gary'm? (pamiętam ten podejrzany telefon)
I co się dzieje z Niall'em, Jo, Dominique, Liam'em, Zayn'em i Louis'em (<3)?
HARRY URATOWAŁ CHARLIE!
Ty pieprzony dupku :')
Nasz Kapitan Anglia.
Piękny rozdział :)
ale gdzie moje ciastka?!
i co robi pani ze stołówki? pewnie truje te biedne dzieciaki w szkole.
Jejku, nie nam pojęcia czego mogę się spodziewać w następnym rozdziale. Może następny upojny dzień w domku Hazzy? xD
Trzymaj się i tęczowa moc z Tobą! xx
Kocham, @Ol_xd
Jeju genialny :D Czytając ten rozdział byłam tak zestresowana że nie wiem :D @LoveHoranekEver
OdpowiedzUsuńSuper ;** Harry bohater !!! :)))) tak trzymaj skarbie :) hehe
OdpowiedzUsuńHarry zawsze zjawi się w odpowiednim momencie :D @lovely_carrots_
OdpowiedzUsuńGenialny! :D
OdpowiedzUsuńnie ! Gary nie mógł zabić mamę Charlie ! ;'( aż się popłakałam ;c
OdpowiedzUsuńdzięki Bogu Harry zrobił wejście smoka i uratował Charlie *,* ach... ;3
kocham, kocham, kocham ! <3
@sluumberr
O.o jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeju! :c
OdpowiedzUsuńCudny rozdział
taki
MXKJASXNJASBXIJASUVCSIJVCIALVUCSUIAVSAUCS ♥
Ajusbissbusbudbeud *,*
OdpowiedzUsuńKosmoss. ^^
Jezuu jak on ją mógł zabić. Potwór jebanyy ! Zabić takiego tylko !
Harry ! Jak dobrze że tam się pojawiłeś. Tak się bałam o Charlie ;c
Końcówka <3
Co oni chcą zrobić ?! ;o
Czekam na następny ;*
@loostiindreaams
Jestem zaskoczona tym rozdzialem nwm co mam napisac..... brak slow....
OdpowiedzUsuńCzm Gary tak sie bronil ze nie zabil jej siostry ?? O jakim grzechu jej matki mowli....
No chyba jej matka nie zabila swojej wlasnej corki sama nwm... dobra przekonamy sie pozniej....
Dobrze ze Harry byl w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze :)
Czekam na nastepny rozdzial :*
@andrejjj99
Niech wreszcie powie o tym calym grzechu jej matki. omg?!??!!??
OdpowiedzUsuńWoooow bardzo fajny rozdział podobał mi się ;) Ciesze się ze Harry cie pojawił tam i ja uratował ;)
OdpowiedzUsuńBożeee! Jaki psychol ! Wiedzialam, ze Harry się zjawi, on ja kocha, to pewne! :D czekam na kolejny <3 (fajnie, ze wstawilas dzisiaj, bo do piatku bym nie wytrzymala)
OdpowiedzUsuńboże jak ja uwielbiam to tłumaczenie ! jest najlepsze ♥
OdpowiedzUsuństrasznie dużo się dzieje :D nie moge się doczekać kolejnego rozdziału :)
Kocham czytać tego bloga !
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńharry jak zwykle bohater! no ale dobrze. gary mnie intryguje mimo iż jest kompletnie popierdolony i wszyscy go nienawidzą :D
OdpowiedzUsuń@medisick
Harry aka Kapitan Anglia. Uratował Charlie, a teraz będzie zemsta. Czekam na jakieś momenty miłości między ta dwójką
OdpowiedzUsuńco jej matka zrobiła? co to za grzech? kiedy to się wyjaśni, bo mnie to męczy:<
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że czytam już 3 twoje ff <3 hahahha, a jednak! :) wspaniały rozdział, do następnego ;)) @FuckMeStylees69
OdpowiedzUsuńWtf?! Ten Gary jest jebniętym psycholem! Jezu... zabił Ellie to chce se znaleźć dziewczynę taką jak ona żeby udawać, że to ona... hahahahahahaha to tak żałośnie brzmi...
OdpowiedzUsuńNie myślałyscie o zmianie naglowka? Jest taki sam jak w kilku innych opowiadaniach i nie wiem kto mial go pierwszy, ale fajnie by było gdyby ktoś zmienił :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, ale nie wiem, czy mi się opłaca, skoro zostało tylko 7 rozdziałów do końca :)
Usuńooooo shit! ok więc jestem tu chyba drugi dzień i nie mogę przestać myśleć o tym ff xd jakie to jest zajebiste!!!!!!!!!!! <3 taka akcja że można się posikać ze strachu lol xd zostaję z tobą i czekam na dalszy rozwój akcji :) @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńGdhdhtgyhybhv idę poskładać się do kupy. O:
OdpowiedzUsuń